Wszystkie wpisy, których autorem jest Monika - Gallerystore

Sztuka nie zna ograniczeń

Ograniczyć artyście pole, z którego może czerpać inspiracje, to jak obciąć skrzydła pięknemu ptakowi i oczekiwać od niego, że nie zatęskni od latania, a nawet kazać mu wzbić się w powietrze. Bo w sztuce nie ma ograniczeń i nigdy nie powinno ich być. Wiele razy próbowano już stłamsić proces twórczy wielu ludzi, starano się wyplenić sztukę w formie, która nie odpowiadała ogółowi, ale żadna metoda walki z dziełami sztuki i z artystami nie przynosiła spodziewanych efektów. Bo zawsze znajdował się ktoś, kto przeciwstawiał się próbom ograniczeń i walczyć w imię wolności sztuki w każdym jej rozumieniu. W dzisiejszych czasach również co jakiś czas dochodzi do sytuacji, w których dzieła sztuki, wystawy malarskie czy pokazy filmowe są bojkotowane. Ludzie starają się siłą narzucić artystom to, co powinni tworzyć i w jakim kierunku artystycznym podążać, ale nie ma to najmniejszego sensu. Sztuka nie zna ograniczeń, nie cierpi cenzury, a artyści nie są ludźmi, którym można mówić, co mają robić. Sekret ich piękna, ich wartości dla świata kryje się właśnie w swobodzie wyrażania myśli i emocji.

Zresztą każdy artysta, każdy twórca powie nam, że najbardziej w swoim życiu ceni sobie wolność i swobodę. I ta wolność, swoboda, którą mają obecni twórcy jest gwarancją powstawania dzieł wspaniałych i poruszających umysły i ciała. Największą pożywką dla wyobraźni jest zawsze brak ograniczeń, bo gdy ktoś będzie chciał narzucić nam sprawy, o których myśleć powinniśmy, oraz takie, których w ogóle nie możemy poruszać w swoich głowach, to umysł albo się blokuje, albo zaczyna usilnie dążyć do zakazanego owocu, który staje się największą pokusą i afrodyzjakiem twórczym. Bo i ciężko jest wyobrazić sobie jakąkolwiek formę sztuki, która mogłaby być czymkolwiek ograniczona. Cudownością artystyczną jest czerpanie inspiracji z całego świata, ze wszystkich jego elementów, a nie tylko z dozwolonych sfer. Wyobraźnia uwielbia interpretować otoczenie, podpowiadać wspaniałe wizje, które nie każdemu muszą się spodobać, ale które każdy może wyrazić w taki czy w inny sposób.

Można w tym momencie oburzyć się, że przecież sztuka nie powinna bulwersować, wzbudzać niezdrowych uczuć czy gorszyć odbiorców. Sztuka powinna być dla wielu akceptowalna i zgodna z ich oczekiwaniami. Ale takie twierdzenie jest najprostszą drogą do cenzury i do ograniczania drugiego człowieka. Bo nigdy nikt nie będzie całkowicie zadowolony ze wszystkiego. Zawsze znajdzie się powód do narzekania i do oburzenia związanego z jakimś dziełem sztuki. Zawsze znajdzie się ktoś, kto czuć się będzie źle pod wpływem jakiegoś tworu artystycznego i nie da się temu zaradzić. Z drugiej strony sztuka musi wywoływać emocje każdego rodzaju. Nie może dawać nam jedynie radości, zadowolenia i przyjemności. Musi pokazywać nam różne zakamarki naszego umysłu i serca, byśmy mogli poznać siebie i swoje granice. Bez tej dowolności, bez szerokich możliwości, jakie powinny mieć wszystkie dzieła sztuki, ciężko będzie mówić o sukcesie artystów i ich swoistej misji leczenia społeczeństwa czy otwierania ludziom oczu na pewne ważne sprawy.

Sztuka nie lubi ograniczeń pod żadną postacią. Nawet, jeżeli takowe się pojawią, jeżeli ktoś narzuci artystom granice i nakazy, to proces twórczy nie będzie ich dostrzegać. Naturalnym odruchem obronnym sztuki jest wykraczanie poza normy i wytyczone ścieżki. Dzieła gorszące, bulwersujące, obrazoburcze, nienawidzone przez wielu i przez wielu niszczone, są takimi samymi dziełami sztuki, jak te, które dają wszystkim radość, szczęście, przyjemność i tylko pozytywne uczucia. Bo każda emocja w naszym życiu jest dla nas ważna. Wszystko, co czujemy jest istotne dla naszej duszy i umysłu, bowiem każdy rodzaj emocji pozwala nam na zajrzenie w głąb siebie i dostrzeżenie rzeczy wcześniej niedostrzegalnych. Kiedy już je zobaczymy, to musimy nauczyć się z nimi oswoić i zapanować nad nimi. Tego ostatniego niewielu potrafi i nie każdy umie pogodzić się ze swoimi wewnętrznymi granicami i głosami. I tacy ludzie najchętniej będą chcieli wiele dzieł sztuki zniszczyć, odsunąć w niepamięć i zabrać je innym.

Niezapomniana podróż

Podróżowanie jest niejako wpisane w nasze geny i potrzeby. Chcemy zwiedzać nowe miejsca, poznawać ludzi, mieć piękne wspomnienia na przyszłość i z nostalgią wspominać dawne czasy. Lubimy podróżować, chociaż nie zawsze jest to dla nas potrzebą nadrzędną, która wypycha z nas wszelkie inne zachcianki i pragnienia. Mimo wszystko człowiek nie jest stworzeniem, które może osiąść w jednym miejscu i zapuścić korzenie tak mocne, że nie będzie nawet myślał o tym, co dziać się może w innym miejscu. Zawsze gdzieś pojawiać się będzie ciekawość tego, jak żyją inni, jakie są ich codzienne sprawy i jak wygląda świat w innej strefie klimatycznej. Oczywiście w dzisiejszych czasach ogólny dostęp do internetu pozwala na łatwe podróżowanie bez wychodzenia z domu. Aplikacje pozwalające nam na zobaczenie cudnych zabytków pozostawionych przez inne kultury pozwalają wielu z nas zwiedzać kraje i miejsca, do których ciężko jest się nam dostać ze względów finansowych. Jednak, gdy przychodzi moment realnego wyjazdu, gdy mamy przed sobą drogę do przebycia, to czujemy się dobrze. Jesteśmy radośni i pełni niepewności względem tego, co będzie nas czekać w niedalekiej przyszłości.

A żadna podróż nie smakuje lepiej od tej, którą odbywamy wraz z osobą, która znaczy dla nas najwięcej. Może to być przyjaciel, przyjaciółka, kochanek lub kochanka, żona, mąż, dziecko, krewny, brat, siostra czy ktokolwiek inny. Podróżować w samotności lubi jedynie garstka ludzi, którzy najlepiej odnajdują się w zmiennej rzeczywistości bez zwracania uwagi na obecność kogoś innego. Większość z nas jednak woli podróżować w towarzystwie, z bratnią duszą w pobliżu. Czujemy się wtedy pewniej, mamy mniejsze obawy, a i sam akt podróżowania odbywa się przyjemniej, gdy mamy się do kogo odezwać i z kim wymienić swoje spostrzeżenia. Tym większa jest ta radość z dzielenia się, jeżeli ta druga osoba jest dla nas naprawdę bliska. Kiedy kogoś kochamy i czujemy się z nim dobrze, to odkrywanie nowych miejsc wydaje się być przyjemniejsze. Ale jednocześnie podróżowanie jest niejako tylko dodatkiem do prawdziwej magii, jaka dzieje się pomiędzy dwojgiem ludzi. Równie dobrze cały świat mógłby dla nich nie istnieć, a oni i tak czuliby się wspaniale.

Taka dziwna sprzeczność, połączenie podróżowania, które skrywa w sobie pragnienie poznawania wspaniałości tego świata i skupienia na drugiej osobie, która jest dla nas najważniejsza, dostrzec można na obrazie autorstwa Agnieszki Nosek, który nosi tytuł „Boat Trip”. Widzimy na nim parę, mężczyznę i kobietę, którzy podróżują zapewne przez morze lub znajdują się na innym dużym akwenie wodnym. Wokół nich dzieją się cuda prawdziwe, wspaniałe widoki tworzy natura, a jednak tych dwoje ludzi patrzy na siebie. Dostrzegają tylko swoje oczy i istnienia, a to, co dzieje się dalej, ten piękny pejzaż zdaje się być dla nich mało istotny. Liczą się tylko oni i nic poza nimi, mimo iż nas, odbiorców, przyciąga właśnie to, co dzieje się w oddali. Czy to wybuch jakiś, czy wschód słońca, lub inne cudo natury, która tak bardzo lubi nas wszystkich zachwycać? Nie jest to ważne, bowiem ta kobieta i ten mężczyzna są na łodzi, są sami i liczy się tylko ten fakt.

Dzieła sztuki ukazujące nam podróż, akt, który tak bardzo pociąga wielu z nas, są dla nas szczególnie istotne, bo skrywają w sobie emocje piękne i niepokojące zarazem. Tak jak w przypadku bohaterów „Boat Trip”, którzy zdają się jednak nie dostrzegać wspaniałości otoczenia i zachwyceni są swoją obecnością, która wystarczy im za wszystko. Niemniej nas, odbiorców, przyciąga właśnie to, co widzimy w oddali, czyli tajemnicze rozbłyski, prawie konstelację w jakiejś galaktyce, która może również nasuwać myśl o tym, że podróż z ukochaną osobą przybierać zawsze może wymiar znacznie większy, niż z pozoru się to wydaje. Zwykły wyjazd poza miasto z ukochaną lub ukochanym może okazać się początkiem wspaniałej przygody, którą docenią i dostrzegą tylko dwoje ludzi, którzy są w sobie zakochani i którym na sobie zależy bardzo mocno. Z taką ważną dla nas osobą każda podróż staje się niezapomniana i to nie przez wzgląd na piękne widoki.

Niepokój, który przyciąga

Ludzi od zawsze pociągało to, co tajemnicze i niezbadane. Wszak jesteśmy odkrywcami, wynalazcami i istotami pragnącymi zbadać wszystko, co kryje się nie tylko w naszym świecie, na naszej planecie, ale również to, co skrywa kosmos w całej swej okazałości. Lubimy tajemnice dlatego, że wyzwalają w nas określone emocje, tworzą pociąg do odkrywania i poznawania nowych rzeczy. Pragniemy zgłębić całą dostępną wiedzę, mieć odpowiedź na wszystkie pytania i ewentualnie lepiej przygotować się do życia. I ciągnie nas niezbadane, tajemnicze czy ukryte przed naszymi oczami. Ale ludzie lubią ten niepokój, który rodzi się pod wpływem tajemnicy. Lubimy spoglądać w stronę nieznanego i niepokojącego nawet i sycić się widokiem, drobnym lękiem. Bo mimo wszystko lubimy czuć się niepewnie, gdyż upatrujemy w tym uczuciu pewne wyzwanie. Chcemy czuć się zmotywowani do działania i osiągania nowych celów, a tajemnica i odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie znamy są idealne w tym przypadku. Z drugiej strony lubimy również po prostu obcować z tajemnicą, zwłaszcza tą, która koi nasze nerwy i zmysły.

Wielu z nas lubi wszak spędzać swój czas wieczorową porą, gdy noc zaczyna wygrywać walkę z dniem, a jasność ustępuje miejsca mrokowi. Lubimy widzieć świat, który kładzie się do snu i zmienia swoje oblicze całkowicie. Nocne marki nie stanowią większości w naszym społeczeństwie, ale ich zamiłowanie nie tyle do mroku, co do tajemnicy, jaka rodzi się każdego wieczoru, potrafi dostarczyć im pięknych doznań. Osoby takie będą z pewnością zauroczone dziełem autorstwa Pawła Kosiora, które nosi tytuł „Zachód słońca w lesie”. Obraz ten pełen jest ciemnych barw, które zdają się zwyciężać na jasnością nieba i blaskiem słońca. Ostatnie promienie świetlne majaczą nad horyzontem drzew, a mrok czający się już pomiędzy najbliższymi drzewami zwiastuje nadejście nocy, która zacznie niedługo królować. Las, który za dnia wydaje się bardziej przyjazny człowiekowi i mniej tajemniczy, już niedługo zacznie siać grozę i niepokój, które otoczyć mogą każdego, kto się w to miejsce zapuści.

Czuć swoisty niepokój bijący z tego dzieła, czuć tajemniczość okolicy i zmianę, jaka następuje na przełomie dnia i nocy. Widzimy oczami wyobraźni, jakim było przedstawione na płótnie miejsce, gdy słońce stało wysoko. Widzimy również, to co zaraz powinno się wydarzyć, a co nie zdarzy się nigdy na tym obrazie, czyli nieprzeniknione mroki, majaczące niewyraźnie linie drzew. Słyszymy pohukiwanie nocnych zwierząt, odgłosy łamanych w oddali lub nieopodal gałązek i szelest liści, poruszanych delikatnym wiatrem. I ciągnie nas do tego obraz silnie, bo czujemy wszech panującą tajemnicę, grozę wręcz. Możemy wpatrywać się w tę scenę i czuć nadzieję, która gaśnie, wraz ze słońcem zanikającym za horyzontem. Chcemy kontemplować tę tajemnicę i chcemy zanurzyć się w świecie, który przedstawiony jest na płótnie. Bo lubimy tajemniczość i niepewność, która w „Zachodzie słońca w lesie” zdaje się nas pochłaniać i przygarniać do siebie.

Jednak nie każdy musi dostrzegać właśnie takie rzeczy, takie emocje, które dla innych mogą być oczywiste. Każdy na swój indywidualny sposób ocenić może zachód słońca, który uwieczniony jest na obrazie i samodzielnie dopowiedzieć sobie, czego obawia się patrząc na pejzaż lub co czuje, gdy się w niego zanurzy. Jednak w każdym przypadku ciężko będzie nie poczuć swoistego przyciągania, uzależnienia słodkiego, które tworzy obraz Pawła Kosiora. Chcemy podziwiać tę grę świateł, tę walkę nocy z dniem, mrok pełznący w stronę światła i nadziei. Jest to odwieczna walka, która dzieje się codziennie, bez względu na to, co akurat robimy. Tyle tylko, że w mieście nie widzimy jej w całości, nie dostrzegamy jej dramatyzmu i tajemniczości oraz niepokoju, bo wszędzie świecą się światła. W lesie natomiast widok jest inny, bardziej spektakularny i mocniej przyciągający naszą uwagę. Czego dowodem jest omawiane dzieło, które kupić można i posiąść tylko dla siebie dzięki portalowi Gallerystore.pl.

Obrazy niczym fotografie

Kunszt niektórych artystów potrafi czasem zaskoczyć i wprawić w zdumienie. Gdy myślimy, że wdzieliśmy już wszystko, że nie ma dźwięku, którego byśmy nie słyszeli i nie ma słowa, które wywarłoby na nas ogromne wrażenie, to zawsze pojawia się kolejny impuls do zadumy i podziwu. Bo ludzki umysł nie zna zbyt wielu granic, wyobraźnia nie zamyka się wtedy, gdy artysta wydaje się osiągnąć kres swoich możliwości. Wyobraźnia żywi się wszystkim, co napotyka na swojej drodze i owoce tego konsumowania rzeczywistości potrafią być zaskakujące dla samych twórców. Bo i co chwila pojawia się nowa płyta muzyczna, która porywa miliony osób. Co chwila wydawana jest książka, którą zaczytują się setki tysięcy ludzi. Ciągle pojawiają się filmy, które potrafią nas poruszyć, zaskoczyć i sprowokować w nas piękne myśli. Świat jest w stanie zaskoczyć nas jeszcze wieloma rzeczami, a dowód tego pojawia się niemal każdego dnia pod postacią pięknej muzyki, historii spisanych w nowych książkach czy w innych nośnikach danych, które skupiają się na naszym zmyśle wzroku.

Sztuka dla wielu ludzi wydaje się być czymś ograniczonym, posiadającym swój koniec, jeżeli chodzi o tworzenie nowych rzeczy, dzieł sztuki. Jednak jest to mylne przekonanie, bo w sztuce nie ma ograniczeń pod jakimkolwiek względem, a artyści nie byliby artystami, gdyby osiadali na laurach i nie tworzyli niczego więcej poza tym, co dało im sławę, przyjemność, satysfakcję czy pieniądze na utrzymanie. I tka doskonalą swoje rzemiosło, pielęgnują swoje umiejętności oraz rozwijają się w różnych kierunkach. Często zmieniają swoje upodobania i źródła natchnień, czasem błądzą, a czasem od razu wpadają na pomysł tak genialny, że aż niemożliwy. Ale to właśnie ten element szkolenia się, udoskonalania swoich umiejętności i rozwijania możliwości jest najważniejszy. Bo bez odpowiednich umiejętności nie da się tworzyć dzieł pięknych i trafiających do serc odbiorców.

W malarstwie każdy upatrywać może różnych zalet i magicznych elementów. Niemniej cenne są te dzieła, które potrafią niejako oszukać odbiorcę i sprawić, że będzie myślał o nich, jakoby zostały wykonane zupełnie inną techniką. Czasem zdarza się nam przecież pomylić obraz z fotografią, co wynika nie z niskiej jakości zdjęć i ich dziwacznych form. Wynikać to może z kunsztu malarza, który na uczył się tak tworzyć swej obrazy, że przypominają żywcem wyjęte z kliszy fotograficznej. Przykładem tego jest dzieło autorstwa Jacka Łozińskiego zatytułowane „Rower”. Niech każdy zaprzeczy, że pierwszym jego odruchem nie było skojarzenie tego dzieła ze starą fotografią. Niech ktoś spróbuje powiedzieć, że przed dokładniejszym przyjrzeniem się temu dziełu był w stanie stwierdzić, że nie jest to obraz malowany ręcznie na płótnie za pomocą akrylu, a fotografia, która ukazuje piękne miejsce gdzieś na świecie. Ciężko jest to powiedzieć, ciężko jest przyznać się, że niewprawne oko nie dostrzegło na początku faktu, że mamy tu do czynienia z obrazem, a nie zdjęciem zrobionym przez dawnego fotografa.

Ale sztuka potrafi czasem zaskoczyć i sprawić, że odbiorca danego dzieła będzie w jakimś stopniu wystawiony na próbę. Próbę poznania tego, czym owe dzieło jest. I nie każdy z nas jest koneserem sztuki, nie każdy potrafi dostrzegać od razu najdrobniejsze szczegóły obrazów i fotografii. Wielu z nas uczy się postrzegania świata i sztuki na podstawie kontaktów z tymi rzeczami. „Rower” pokazuje, że kunszt artysty potrafi być niezwykły, a talent twórcy niezrównany. Obraz niczym fotografia pokazuje nam, że wiele jest w stanie nas jeszcze zaskoczyć na świecie i to w bardzo miły sposób. Dzieło Jacka Łozińskiego czeka na osobę, która będzie chciała nie tylko sycić swoje oczy detalami, które składają się na całość, ale również sytuacją ujętą na płótnie. Bo urokliwe to miejsce, w które warto czasem przenosić się w wyobraźni i kontemplować świat człowieka, który na tytułowym rowerze przemierza ciche i spokojne uliczki, które przypominają dawne, nieskalane postępem świata miasta i miasteczka.

Historia zaklęta w fotografiach

Nie każdy odczuwa swoisty dreszczyk emocji, gdy ma możliwość poznania jakiejś historii. Nie chodzi tu już tylko o lekcje, które kojarzą się z wpajaniem młodzieży dziejów naszego kraju i świata, co nie kojarzy się zbyt wielu osobom zbyt dobrze. Chodzi o poznawanie historii wszystkiego, co spotykamy na naszej drodze. Ciekawość świata działa nie tylko w stronę przyszłości i odkrywania jego tajemnic, ale nakazuje ona również spoglądanie w przeszłość, sprawdzanie, co działo się zanim przyszliśmy na świat lub zanim powstała ludzka rasa. Wszystko ma swoją historię i nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego faktu, jak wiele przedmiotów codziennego użytku może coś nam o sobie opowiedzieć, jeżeli tylko zapragniemy taką wiedzę posiąść. Przystanki tramwajowe mają swoją historię, ulice dużych i mniejszych miast, po których chodzimy mają ekscytującą przeszłość, jak i przedmioty, których używamy w pracy czy w domu. Czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak to jest z naszymi telefonami komórkowymi? Kto je złożył, kto testował i sprawdzał czy działają i kto spakował je do pudełka, w którym jest dostaliśmy? Wszystko ma swoją historię, która może nasz wciągnąć i sprawić, że zupełnie inaczej patrzyć będziemy na otaczającą nas rzeczywistość.

Fotografia i malarstwo mają pod tym względem wiele wspólnego ze sobą. Obie te dziedziny sztuki pozwalają bowiem na zaklęcie w sobie historii, momentów, które kiedyś się wydarzył. Czas zatrzymuje się na płótnie i papierze fotograficznym, chwile piękne i nie do końca oczywiste zostają uwiecznione i możemy trzymać je przy sobie do końca naszego życia. W dobie cyfryzacji jest to jeszcze łatwiejsze, bo zdjęcia zapisywane w plikach komputerowych nie niszczeją, nie starzeją się i zawsze prezentują się idealnie. Jednak prawdziwa magia kryje się w rzeczach namacalnych, dziełach twórców, którzy wykonali je w jednym egzemplarzu i pojedynczo oddali do sprzedaży. Bo nie ma niczego urokliwego w fotografiach, które może mieć każdy. Wartościowe są te dzieła, które powstały dla jednej jedynej osoby na świecie.

Ale jeszcze ważniejsza jest historia, którą opowiadają obrazy czy fotografie. Tajemnice ujęć, zagadki pejzaży i chwil zaklętych na papierze. Patrząc na zdjęcie starego domu czy kamienicy można zastanawiać się na tym, kto w nim mieszkał, co się w nim stało, jakie piękne chwile miały w nim miejsce. Można poczuć klimat miejsca patrząc jedynie na fotografię, a w niektórych przypadkach można nawet poczuć pragnienie udania się tam i zwiedzenia zagadki samodzielnie. Tajemnice fotografii i historie, które opowiadają są ich najpiękniejszymi elementami. Tak jak w przypadku dzieła Piotr Kosińskiego zatytułowanego „Starzec/Old man”. Widać na nim twarz mężczyzny, który wiele dziesiątek wiosen ma już za sobą. Upływający czas odcisnął na nim swoje piętno, znacząc skórę zmarszczkami, wypustkami i siwym zarostem. Patrząc na to zdjęcie można zastanowić się nad historią tego człowieka, jego życiem, pragnieniami, nad tym czy był szczęśliwy, czy czuł spełnienie i jakie miał marzenia, których jeszcze nie spełnił. Można pomyśleć o tym, w jakim momencie jego życia zrobiono mu zdjęcie, jak doszło do momentu, w którym ktoś go dostrzegł i co stało się z nim później. Czy żyje? Czy ma się dobrze? Czy jest zadowolony ze swojej przeszłości.

W fotografiach zaklęte są piękne chwile, chwile tajemnicze, a czasem nawet tragiczne. Nie wystarczy jedynie wziąć aparat do ręki i pstrykać nim na około. Trzeba również wyczuć odpowiedni moment, dostrzec coś, co niewprawnemu fotografowi umknęłoby niechybnie i uwiecznić magię na papierze. Bo każdy kadr, każde ujęcie jest w stanie coś nam opowiedzieć i oczarować nas swoją formą. Fotografie potrafią przywoływać wspomnienia, jak i dawać nadzieję, bo są też wspaniałym sposobem na znajdowanie motywacji i odpowiedzi na wiele pytań. Zdjęcia takie jak „Starzec/Old Man” potrafią wciągnąć na długi czas i zostać w pamięci dzięki swojej niepowtarzalności i swojemu bogactwu historii, które urzekają i porywają.

Pęd życia ograbia nas z piękna

Współczesny świat jest piękny między innymi z racji swobody, jaką daje nam wszystkim. Swobody podróżowania, spotykania się z ludźmi, wykonywania zawodów, posiadania poglądów czy wyznawania religii. Jesteśmy wolni w większym stopniu, niż nasi dziadkowie, a nawet nasi rodzice. Możemy robić wiele, ale oczywiście musimy przestrzegać prawa i nie wyrządzać komuś krzywdy naszą swobodą. Niemniej w naszym zasięgu leży wiele możliwości, które możemy wykorzystać, a które mogą dać nam pieniądze, sławę, przyjaźnie, miłość czy zwykłe przyjemności. Możemy być szczęśliwi z dala od rodzinnych stron, bo nie czujemy aż takiej więzi z naszym domem. Wielu z nas mieszka poza granicami ojczystego kraju i pracuje w miejscach, o których kiedyś marzył, widząc je w telewizji. Świat stał się pięknym miejscem, w którym wszystko jest możliwe, a te możliwości czekają na nas za każdym rogiem. Jest jednak jeden minus tego wszystkiego, o którym nie każdy myśli, a który jst bardzo istotny dla naszego życia.

Chodzi o piękno, którego sobie dostarczamy każdego naszego dnia. Chodzi o obcowanie z przedmiotami czy uczestniczenie w sytuacjach, które dają nam coś więcej poza pieniędzmi, fizyczną przyjemnością czy satysfakcją z posiadania czegoś, czego nie mają inni. Bo mimo iż ten świat jest piękny pod względem wolności i możliwości, to jest również ubogi, upośledzony wręcz, jeżeli chodzi o kontakt ze sztuką i doświadczanie ważnych emocji. Ciągle gdzieś biegniemy, by mieć na chleb, na przyjemności i marzenia, a zapominamy o potrzebach naszej duszy, o spokoju, radości z zatrzymania się na chwilę i kontemplowania otoczenia czy rzeczy pozornie tylko mało istotnych. Wielu z nas wyjeżdża gdzieś ciągle, zawsze mamy mnóstwo obowiązków i spraw do załatwienia na wczoraj i zaniedbujemy własną duszę. Nie mamy czasu na spędzenie wolnego wieczoru przy książce czy dobrym filmie, bo nie dość, że rzadko mamy wolne wieczory, to jeszcze wolimy spędzić je aktywnie w klubie lub ze znajomymi na mieście.

Z jednej strony zrozumiałe jest, że każdy chce coś w życiu osiągnąć, znaleźć jakiś cel, do którego będzie mógł dążyć. Chcemy mieć więcej i żyć lepiej, pragniemy doświadczać ekstremalnych rzeczy i zbierać historie, które opowiadać będziemy naszym wnukom. A z drugiej strony cierpimy z powodu braku czasu na chwile ze sobą, przyjemności tylko dla nas pod postacią przesłuchania płyty muzycznej, przeczytania książki, obejrzenia filmu czy zagrania w dobrą grę komputerową. O wizytach w galeriach sztuki nie ma nawet co wspominać, bo to zarezerwowane jest tylko dla artystów, ludzi sztuki i emerytów, z których każdy ma mnóstwo czasu dla siebie. Jednak nie jest wielką sztuką przestawienie swoich priorytetów i skupienie się na sprawach mniejszych, ale równie dla nas istotnych. Praca to nie wszystko i nie może ona zasłonić nam naszego życia i zabrać naszej prywatności. Mówi się, że egoiści to najgorszy rodzaj ludzi na świecie, bo myślą tylko o sobie i swoich przyjemnościach. Ale obecnie egoizm polega bardziej na dostarczaniu sobie tego, czego potrzebujemy do życia, a nie tego, co jest naszą fanaberią czy zachcianką.

Każdy z nas musi być w dzisiejszych czasach egoistą. Każdy musi pamiętać o tym, że chwile ze sztuką są dla niego ważne, bo uwrażliwiają duszę, poszerzają horyzonty i dają przyjemność pożyteczną. Nie da się ciągle żyć bez piękna książek, muzyki czy malarstwa. Nie da się ciągle pracować na najwyższych obrotach i być pod telefonem służbowym przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. Trzeba znaleźć sposobność do tego, by się zatrzymać chociaż na chwilę, zadumać się nad pięknym dziełem sztuki i odpłynąć w myślach do innych krain, które będą pełne spokoju i przyjemności. Ślepy pęd ku karierze i dobrom materialnym nie jest dobry, jeżeli nie robi się od niego przerw. Bo nie ma niczego złego w bogaceniu się i zapewnianiu sobie oraz swoim bliskim spokojnej przyszłości. Złe jest rezygnowanie z przyjemności dla duszy i umysłu, która kryje się pod postacią różnorakich dzieł sztuki.

Dlaczego ukrywamy nasze emocje?

Emocje człowieka wydają się wciąż być niejako tematem tabu. Dziwi to tym bardziej, gdy spojrzy się na współczesny świat, w którym nie ma już tylu tajemnic, co jeszcze kilkanaście lat temu. Ludziom żyje się z reguły lepiej, mają większy dostęp do oświaty, kultury i sposobów na dostarczanie sobie przyjemności. Znikają coraz szybciej wszelkie granice pomiędzy państwami, kontakt z ludźmi z drugiego końca świata jest tak prosty, jak nigdy przedtem, a przyjemności, jakimi się raczymy każdego dnia przybierają coraz to bardziej wyszukane formy. A mimo to emocje często pozostają w nas i nie zawsze mamy ochotę o nich mówić. Wbrew temu, że powinniśmy czuć się otoczeni przez wielu ludzi jednocześnie, to i tak zaczynamy czuć się coraz bardziej samotni. Nie jest tajemnicą, że trzymanie emocji w sobie nie przynosi niczego dobrego. Nie każdy umie nad nimi zapanować, nie każdy potrafi poradzić sobie z napięciem, jakie kryje się w jego ciele i umyśle, dlatego rozmowa z drugim człowiekiem i pokazanie po sobie czegoś innego, niż obojętność wydają się najlepszym sposobem na pozbycie się ładunku emocjonalnego, który zalega w naszym wnętrzu. Jednak mamy z tym problemy.

W mediach i w naszym życiu codziennym tworzy się stereotyp człowieka sukcesu, który nie powinien okazywać swoich emocji publicznie. Ideałami stają się osoby, które mają kamienna twarz niemal przez cale życie, co według mylnych opinii dodaje im uroku, tajemniczości i sprawia, że wydaja się one niezależne i pewne siebie. Brak okazywania emocji okazuje się być nawet modny, bo nie cieszymy się tak, jak powinniśmy z wielu rzeczy, nie płaczemy publicznie, bo się wstydzimy, nie okazujemy drugiej osobie miłości, żeby tylko nikt tego nie skomentował w nieodpowiedni sposób. Zamykamy się w sobie, a najgorsze jest to, że wydaje nam się, że nam pasuje taki stan rzeczy. A w głębi serca czujemy coś zupełnie innego. Bo nie da się normalnie funkcjonować nie pokazując jednocześnie emocji, jakie się w nas kryją. Nie da się kochać bez okazywania uczucia i czułości. Nie da się nienawidzić bez krzyku i mówienia innym o tym, co czujemy. Pokazywanie emocji jest bardzo ważne dla zdrowego funkcjonowania organizmu i psychiki ludzkiej.

W sztuce jakiejkolwiek zawarty jest lek na powszechną znieczulicę i tworzenie murów dookoła siebie. Sztuka jest sposobem na wyzwolenie w sobie takich emocji, których byśmy nawet u siebie nie podejrzewali, a co najważniejsze pozwala ona na ich wyrażenie. Dzięki dziełom sztuki, muzyce, książkom, filmom czy malarstwu można odblokować się i pokazać innym, że wcale nie jesteśmy z kamienia. Możemy pokazać sobie, że umiemy cieszyć się całym naszym ciałem, że potrafimy płakać, gdy coś nas wzruszy. Możemy przejąć się czyimś losem, zadumać nad stanem świata, posmutnieć albo się rozweselić. A przede wszystkim mamy dzięki sztuce możliwość nauczenia się okazywania swoich emocji innym ludziom. Bo to jest potrzebne, takie odkrywanie się przed innymi, uświadamianie komuś, że mamy uczucia i że coś nas dotyka. Nie oznacza to, że należy być człowiekiem miękkim, którego można łatwo złamać. Absolutnie. Chodzi o to, by umieć odpowiednio reagować w konkretnych przypadkach i nie wyrządzać komuś krzywdy swoją pozorną obojętnością.

Dlaczego ukrywamy swoje emocje? Bo się ich wstydzimy, bo uważamy, że mogą nas osłabić i sprawić, że ktoś będzie miał łatwą drogę do zranienia nas. Nie pokazujemy ich, bo nie chcemy odkrywać się przed ludźmi, bo chcemy żeby uważali nas za twardych i niedostępnych. Ale emocje są wpisane w nasze życie i stanowią element, którego nie da się wyrzucić z rzeczywistości. Są dla nas, jak powietrze, bo bez nich stajemy się kimś zupełnie innym, niż naprawdę jesteśmy. Emocje należy okazywać, ale trzeba też umieć to czynić, by nie dać się zranić, ani nie skrzywdzić kogoś innego. A najlepszym sposobem na wyciśnięcie z nas emocji jest sztuka. Ogólnie rozumiana i trafiająca w nasze gusta, bo bez tego nie będzie w stanie dać nam tego, co otrzymać musimy – dawki uczuć, wrażliwości i emocji.

Proste rzeczy potrafią zachwycić z wielką mocą

Ludzie często szukają wielce skomplikowanych form rozrywki i źródeł emocji, które zapewnią im doznania nie z tej ziemi. Pragniemy czuć coraz intensywniej, coraz częściej i do bólu wręcz. Pragnienie czucia czegoś lepszego i przyjemniejszego, niż to, co do tej pory znaliśmy sprawia, że bardzo zatracamy się w wielbieniu skomplikowania i wyszukania, a coraz mniej interesujemy się tym, co proste, codzienne i ogólnodostępne. Zamiast zadowolić się tym, co jest w zasięgu naszych rąk, poszukujemy rozwiązań, które wykraczają dalece poza nasze możliwości. Ale takie są już nasze czasy, świat, w którym żyjemy, bowiem obecnie bardzo łatwo jest zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Nie trzeba wysilać się, by móc zobaczyć nowy film, nie trzeba stać godzinami w kolejce po nową książkę. Nawet podróżowanie nie wiąże się już z tygodniowymi wyjazdami, niewygodnymi środkami transportu i przeznaczaniem na podróż życia wszystkich swoich oszczędności. Teraz można za niewielkie pieniądze wsiąść w samolot, wynająć pokój na drugim końcu świata bez wychodzenia z domu i słuchać przewodnika wycieczki, który opowie nam o wszystkich faktach miejsca, które zwiedzamy.

Prostota w dzisiejszych czasach wydaje się już mało pociągająca dla wielu ludzi. Wolimy coś skomplikowanego i trudnego do zdobycia, by móc później, po odniesionym sukcesie spojrzeć sobie w oczy i stwierdzić, że oto kolejne zadanie zostało spełnione. W sztuce ten trend jest również widoczny. Muzyka jest coraz mniej do muzyki podobna, filmy coraz śmielej wychodzą w niezbadaną przyszłość i kuszą wizjami nowoczesności i rzeczy niestworzonych. W książkach ilość stron staje się wyznacznikiem jakości, a w instalacjach artystycznych wykorzystanie śmieci i odchodów ludzkich lub zwierzęcych zdaje się być bardziej pożądane, niż dzieła artystów mniej wyuzdanych. A rzeczy proste, wizje mało skomplikowane potrafią być równie piękne, jeżeli nie bardziej pociągające i pełniejsze tajemnic. Malarstwo skupiające się na rzeczach prostych potrafi zmusić do zadumy i pokazać nam coś, czego wcześniej w codziennym życiu mogliśmy nie zobaczyć, bo zbyt zajęci byliśmy poszukiwaniami wyszukanych źródeł przyjemności.

Prostota ma w sobie znacznie więcej wartości, niż złożoność, bo nie musi bulwersować ani rzucać się w oczy swoimi wymyślnymi kształtami, by dać komuś do myślenia. Nie musi szokować, wpychać się na pierwsze strony gazet i krzyczeć do nas z telewizora, by mogła być warta naszej uwagi. W prostych rzeczach zawarte jest często więcej emocji, niż w czymś, co na pierwszy rzut oka wydaje się strasznie skomplikowane. Co najważniejsze – prostota pozwala na wyciszenie się i zagłębienie się w spokoju we własnych myślach. Przykładem, który to potwierdza jest twórczość malarki Natalii Ziomek-Wilusz, która w dwóch swoich dziełach – „Zachód słońca”, „Zachód z szarymi chmurami” – pokazuje wszystkim, że to, co wydaje się im być doskonale znane, jest tak naprawdę piękne i różnorodne. Bo to, co wydaje się nam powszechne, co następuje każdego dnia naszego życia jest tak naprawdę codziennie inne i tak samo piękne. Proste i piękne. Nowe i proste. Proste i za każdym razem tak samo poruszające. Bo ilu z nas myśli o tym, jak wygląda zachód słońca i ilu z nas podziwia to zjawisko każdego dnia? Zapewne niewielu, a zachód taki jest faktycznie zawsze inny i zawsze urzekający.

Prostota nie oznacza niemal nigdy wady i niskiej wartości czegokolwiek. Proste jest zawsze bardziej praktyczne, a pod kątem artystycznym potrafi mówić więcej, niż zmyślne dzieła, których forma przerasta samą ich treść. Nie trzeba szukać daleko i długo, by znaleźć coś, co naprawdę da nam szczęście i spełnienie. Prostota w sztuce pozwala nam na wyciszenie się, a w przypadku pejzaży sprawia, że jesteśmy w stanie zatrzymać dla siebie piękne chwile, które nigdy nie są takie same. Prostota kryje w sobie piękno, które każdy powinien nauczyć się dostrzegać, bo jest ono najbardziej wartościowe dla nas wszystkich i dać nam może najwięcej przyjemności.

Sztuka nie rozróżnia wieku

Wszyscy znamy te ogólnie panujące podziały, które informują odbiorców o wieku niezbędnym do obcowania z danym rodzajem sztuki. Podziały, które z jednej strony są sztucznie narzucone przez społeczeństwo stojące na straży moralności i prawego życia wszystkich dookoła, a które z drugiej nie spełniają swojej roli, bowiem współczesny świat i ogólny dostęp do internetu pozwalają na dojście do zakazanych dzieł sztuki każdemu bez względu na wiek, wiedzę czy płeć. Dzisiejszy świat pokazuje wszystkim ogrom swoich możliwości, jeżeli chodzi o kategoryzowanie wielu rzeczy i spraw. Osoby niepełnoletnie nie mogą oglądać filmów dla dorosłych, nie mogą palić, pić, głosować w wyborach, ani prowadzić samochodów. I wszyscy udają, że prawa i zakazy te są przestrzegane. Nikt zdaje się nie dostrzegać tego, że młodzi ludzie i tak znajdą swój sposób na dostanie tego, czego pożądają, bo obecnie jest to proste, jak nigdy przedtem. Jak to odbija się na sztuce? Tak, że wiele dzieł zostaje sztucznie określonych, jako odpowiednie dla określonej grupy odbiorców, co w przypadku zakazu kontaktu z nimi tylko wzmaga na nie apetyt.

Sztuka jednak nie zna podziałów i nie interesuje jej wiek odbiorców. Artysta tworząc swoje dzieło rzadko myśli o tym, że powstaje ono dla ludzi starszych czy młodszych. Oczywiście dzieła sztuki tworzone z myślą o rynku dziecięcym, czyli bajki, książki o zwierzątkach czy muzyka edukacyjna to zupełnie inny przypadek. Sens tego wpisu ma podkreślić fakt, że dzieła sztuki przeznaczone są dla osób rozumnych, które używają swojej głowy od myślenia i sprawiedliwego osądzania, a nie dla ludzi dojrzałych, pełnoletnich czy starych. Wielu młodych ludzi, którzy chodzą jeszcze do szkoły wykazać się potrafi inteligencją i mądrością, której nie uświadczy się u osób po czterdziestce czy pięćdziesiątce. Osoby, które teoretycznie powinny być dojrzałe emocjonalnie i psychicznie wykazują się mniejszą dojrzałością, niż nastolatkowie, którzy potrafią docenić wiele rzeczy i dostrzec ich prawdziwą wartość.

Dlaczego funkcjonują granice wiekowe, które określają, kto może obcować z danym dziełem sztuki? Dlatego, że powszechnie uważa się pewne sfery działalności artystycznej za szkodliwe dla młodych umysłów. A jest to jedna wielka bzdura, bowiem potencjalnie szkodliwe dzieło sztuki może wyrządzić więcej krzywdy i osobie teoretycznie dojrzałej, czyli starszej. Nie ma takich podziałów w przypadku malarstwa, bo każdy może z nim obcować ile tylko będzie chciał. Nie ma tego w muzyce czy w literaturze. Sferami, które najmocniej zdominowane są przez ograniczenia wiekowe są gry komputerowe i kinematografia, które często zawierają w sobie sceny ogólnie pojmowane za złe, zahaczające o sferę tabu i dla wielu ludzi wybiegające daleko poza dobry smak czy przyzwoitość. Ale ograniczanie dostępu do takich dzieł poprzez zakazy nie sprawi, że młody człowiek odpuści chęć nawiązania kontaktu z danym dziełem. Zakaz ten rozbudzi tylko wyobraźnię i sprawi, że dana osoba jeszcze mocniej będzie chciała skosztować zakazanego owocu.

Sztuka nie powinna być dzielona na dostępną dla wszystkich i tylko dla wybranych z racji wieku odbiorców. Może być dzielona pod kątem finansowym, ale wiek nie jest tu najważniejszy. Bo w sztuce liczy się przekaz i wartość dzieła, a nie strach przed tym, że może kogoś zdeprawować. Osoby, które mają poważne zaburzenia psychiczne i tak w końcu dadzą im upust w rzeczywistości, a ich kontakt z filmem czy aktem kobiecym przedstawionym w postaci fotografii nie będzie powodem erupcji nienawiści czy zaburzeń jakichkolwiek. Wszystkie formy przekazu artystycznego są dozwolone w sztuce, a każda z nich składa się na efekt końcowy, który ma każdemu coś dać. Sztuczne tworzenie zakazanych owoców rozbudzi tylko apetyt ludzi, którzy nie mogą do nich dojść legalnie. Młodzi ludzie są zresztą często bardziej rozumni i otwarci na nowe doznania, niż ich rodzice czy dziadkowie i lepiej są w stanie zrozumieć współczesną sztukę, która nie niesie ze sobą żadnego zagrożenia. Sztuka ta ma pobudzać wyobraźnię i rozwijać umysł.

Skąd bierze się nienawiść do sztuki?

Nie jest tajemnicą, że to czego nie rozumiemy sprawia, że się boimy. A strach ten, który pojawiał się na początku po krótkim czasie przeistacza się najczęściej w nienawiść i niechęć. Oczywiście z odrobiną chęci poznania i ciekawością nowości można strach przekuć w wiedzę i akceptację, ale wymaga to od wszystkich ludzi tego, by chcieli tak uczynić. Bo tolerancja przychodzi do nas z większym trudem, niż nienawiść. Łatwiej jest coś opluć, niż to zaakceptować ze wszystkimi wadami i rzeczami, które mogą nam nie odpowiadać. Na pytanie skąd bierze się nienawiść całego świata do pewnych spraw, odpowiedzieć można, że właśnie z wygody, bo nienawiść jest prostsza do przyjęcia i wprowadzenia w życie. Ale skąd się bierze nienawiść do sztuki i niektórych jej dzieł? To już jest trudniejsze pytanie, bowiem wszystko zależy od tego, o jakim rodzaju dzieła sztuki mówimy. Ważne jest, co dane dzieło sobą przedstawia, bo są i takie twory artystyczne, które faktycznie mogły powstać z myślą o bulwersowaniu i obrażaniu innych. Ale stanowią one mniejszość, swoisty margines twórczy. Nienawiść do sztuki pojawia się natomiast w wielu przypadkach, które nie zawsze są zrozumiałe.

Bo skąd bierze się nienawiść do popularnej serii książek, która sprzedaje się wyśmienicie i która pozwala autorowi na zmianę swojego życia w całości? Skąd nienawiść, gdy ktoś odnosi sukces i zyskuje rozgłos, jak tylko opublikuje swoje dzieło sztuki, nad którym pracował całe życie? Skąd nienawiść do malarstwa i szydzenie z dzieł szanowanych artystów? Po pierwsze, wszystko wynikać może z zazdrości spowodowanej tym, że ktoś ma lepiej od nas. Widzimy osobę, która w niczym nie różni się od nas, a która zyskała sławę i pieniądze dzięki swojej ciężkiej pracy, co może wybijać nas z rytmu, powodować złość, a w konsekwencji nienawiść do danego dzieła. Bo gdy komuś czegoś zazdrościmy, to najczęściej bagatelizujemy dokonania takiej osoby, umniejszamy jej wartość najpierw w naszych oczach, a później staramy się to uczynić z innymi, przekonać naszych bliskich do naszego punktu widzenia.

Nienawiść do sztuki bierze się oczywiście z jej niezrozumienia przez nas. Gdy nie dostrzegamy wartości w czymś, gdy coś do nas nie przemawia, to początkowa niechęć przerodzić się może w agresję i chęć unicestwienia czegoś, co nic nam nie daje. Bo skoro, czegoś nie możemy wykorzystać, jeżeli coś nie daje nam kompletnie niczego, to równie dobrze mogłoby to nie istnieć dla nas, a przy okazji dla świata. Podobnym do tego powodem nienawiści wobec sztuki jest brak umiejętności jej zrozumienia i zinterpretowania. Ludzie nie zawsze odszukują przyjemność w doszukiwaniu się ukrytych znaczeń, nie zawsze lubią, gdy ktoś zmusza ich do myślenia, dlatego wiele spraw i rzeczy oceniają po powierzchownym się z nimi zapoznaniu. Nie interesuje ich przesłanie, emocje ukryte pod powłoką zewnętrzną. Widzą powierzchowność i na jej podstawie dokonują osądów, a także nienawidzą. Widoczne to jest w przypadku dzieł sztuki, które przedstawiają niejako bulwersujące sceny często zahaczające o religię i tematy tabu – przez powierzchowne ocenianie organizowane są protesty przed galeriami sztuki czy przed kinami, po to, by ktoś mógł podjąć próbę zniszczenia tego, czego nie rozumie.

Nienawiść do sztuki wynika niestety z pewnego ograniczenia ludzi i ich słabości. Nie rozumiemy czegoś i zaczynamy się tego bać, tym bardziej jeżeli to coś dotyka naszych czułych punktów, porusza tematy, które chcemy uważać za nieistniejące. Nie wykazujemy się chęcią poznania nowości, ruszenia głową, interpretowania i próby zrozumienia słów artystów, bo łatwiej jest nam nienawidzić i tłamsić w zarodku wszystko to, co wydaje się nam burzyć nasz światopogląd. Umiejętność radzenia sobie z własnymi emocjami i otwartość na nowe doznania są kluczem do odbioru sztuki w taki sposób, jaki jest dla nas najlepszy. Nienawiść wynika tylko i wyłącznie z błędnego interpretowania i dopuszczania strachu czy zazdrości do sterów całego naszego ciała i umysłu.