Wszystkie wpisy, których autorem jest Monika - Gallerystore

Nie da się żyć bez wyobraźni i marzeń

Wszyscy znamy te popularne słowa, które ktoś wypowiadał pod naszym adresem: „zejdź na ziemię”, albo „nie bujaj w obłokach”, albo jeszcze „marzeniami nie da się żyć”. We współczesnym świecie panuje dziwne przekonanie, że racjonalizm i twarde stąpnie po ziemi są jedynymi atutami osób, które coś w życiu osiągają i doświadczają sukcesów o różnych rozmiarach. Marzenia i bujanie w obłokach traktowane są, jako atrybuty ludzi młodych, albo całkowicie oderwanych od rzeczywistości, pozbawionych umiejętności przeżycia i walki o swoje. Mianem marzyciela określa się idealistów, którzy wierzą w jakieś głębsze znaczenie istnienia i tego, co dzieje się na świecie i w ich życiu. Życie marzeniami, pobudzanie się ich obecnością w głowach wydaje się być dla ogółu czymś, co jest błędne, a jedynie racjonalizm i twarde bycie w rzeczywistości traktowane są jako źródło sukcesu i przyjemności. Jednak nie jest to prawdą, bo człowiek bez marzeń żyć nie może, a osoba, która polega tylko na swoim racjonalizmie i wyrzeka się bujania w obłokach w pewnym momencie może dojść do wniosku, że jej życie jest tylko zlepkiem zadań do wykonania, czynności, które musi ukończyć i natłoku obowiązków, które wynikają z pracy. A jednak życie wedle tego, co podpowiada nam wyobraźnia jest znacznie lepsze.

Bo marzenia nie są elementami, które nie przydają się do niczego. Są to wizje, które snujemy w naszych głowach, a które mają za zadanie być motorem napędowym naszych działań. Oczywiście jak ze wszystkim, trzeba znać umiar w marzeniach i trzeba umieć oddzielić realizm od sennych wizji, bo zagubić się w niematerialnym świecie naszego umysłu można bardzo łatwo, a później bardzo trudno jest się z niego wydostać. Jednak znając umiar i potrafiąc oddzielić wyobraźnię od życia codziennego, od obowiązków wynikających z rzeczywistości jesteśmy w stanie lepiej żyć, a na pewno żyć przyjemniej. Bo ciągłe wystawianie się na stresującą rzeczywistość, brak możliwości ucieczki od problemów i obowiązków wypalają ludzi do końca. Świat nierealny, który jednak jest osiągalny w rzeczywistości, jako iż stanowi projekcję tego, o czym marzymy, daje nam ukojenie i nadzieję na to, że każdy kolejny dzień będzie lepszy. Dzięki niemu możemy oderwać się od szarości dnia codziennego i od naszych problemów i skupić się na czymś przyjemniejszym, niż tylko zadania zawodowe czy opłacanie rachunków.

Zdecydowana większość ludzi zdaje sobie z tego sprawę, dlatego sztuka była, jest i zawsze będzie jednym z najważniejszych elementów naszego życia. Możemy ją albo tworzyć, albo być jej odbiorcami, ale zawsze będzie obecna w naszych życiach, bo jest najłatwiejszym i najprzyjemniejszym sposobem na oderwanie się od codzienności i zatopienie się w marzeniach. Po przeczytaniu dobrej książki, po przesłuchaniu cudnej płyty czy po obejrzeniu pięknego filmu wskazane jest, by zatopić się w swoich myślach, odlecieć we wspomnieniach i wizjach w zupełnie inne czasy i miejsca, a to wszystko po to, by spadanie na ziemię, do rzeczywistości nie ograbiło nas z przyjemności, jakiej zasmakowaliśmy. Sztuka jest bardzo ważnym elementem dla wszystkich z nas, nawet dla osób, które pragną twardo stąpać po ziemi i nie oddawać się sennym wizjom, które wydają się im zwodnicze i nic nie wnoszące do ich życia.

Nie da się żyć bez wyobraźni i marzeń, a przynajmniej takie życie nie będzie przyjemne, albo kompletne. Będzie za to pełne stresu, obowiązków i problemów i myślenia o nich bez możliwości oderwania się czy zapomnienia choć na chwilę. Dzięki naszej wyobraźni możemy odbywać dalekie podróże i cieszyć się pięknymi emocjami, które pozwalają nam na odetchnięcie i nabranie energii do dalszego działania. Dzięki sztuce natomiast podróże te, to oderwanie się od rzeczywistości są przyjemniejsze i łatwiejsze do osiągnięcia. Sztuka podsyca również nasze marzenia, nasze wizje lepszej przyszłości i tego, czego od życia oczekujemy, co jest jej ogromnym atutem. Poza tym stały racjonalizm jest po prostu nudny i nie pozwala na czucie czegokolwiek poza obowiązkiem i stresem.

Sztuka pozwala nam poznać świat i życie

Nie wszyscy z nas podróżują po świecie, zwiedzają nowe miejsca i poznają nowych ludzi. Nie wszyscy lubią znajdować się w skrajnych sytuacjach, które podnoszą adrenalinę i sprawiają, że trzeba umieć reagować szybko i stanowczo. Nie każdy ma warunki, by wieść życie podróżnika i zdobywcy, nie każdy ma pieniądze, by móc odwiedzić egzotyczne kraje i podróżować różnymi środkami lokomocji. Większość z nas wielki świat zna z mediów jedynie czy z książek, które czytamy każdego wieczoru. Poznawanie życia, obserwowanie wielu sytuacji wiąże się dla nas z czytaniem opowieści, oglądaniem filmów czy słuchaniem relacji ludzi, którzy gdzieś byli, coś widzieli i w czymś brali udział. Czy jest w tym coś złego? Absolutnie, bowiem poznawać świat można na wiele sposobów poza doświadczaniem go na własnej skórze. W tym przypadku sztuka jest doskonałym środkiem do przekazywania informacji ludziom, bo w niej zawarte może być wszystko – ludzie, sytuacje, charaktery, zdarzenia, miejsca, czasy czy kultury. Poznawanie świata poprzez sztukę jest wygodne, ale dla niektórych z nas może to być niewystarczające. Na szczęście każdy ma wybór i każdy może dowiadywać się różnych rzeczy na wiele sposobów w zależności od swoich preferencji.

Od razu warto wyjaśnić, że poznawanie świata poprzez sztukę nie jest równoznaczne z doświadczaniem świata. Często może się nam wydawać, że skoro o czymś przeczytaliśmy, coś obejrzeliśmy w telewizji czy zobaczyliśmy na obrazie, to znaczy, że tego doświadczyliśmy. A jednak doświadczenia wiążą się tylko i wyłącznie z poznawaniem czegoś na własnej skórze, z uczestniczeniem w pewnych sytuacjach, poznawaniem nowych ludzi czy dotykaniem nieznanych nam wcześniej przedmiotów. Wielu chciałoby, by wiedza książkowa czy ta, którą zyskujemy dzięki sztuce jakiejkolwiek była sposobem na doświadczanie czegoś, ale oglądanie zdjęć z czyichś wakacji czy czytanie historii rozgrywających się w dalekim kraju nie jest doświadczaniem czegoś. Doświadczamy tylko emocji, które wywołują w nas dane opisy czy wizje, ale nie doświadczamy bycia gdzieś i uczestniczenia w czymś.

Niemniej poprzez sztukę poznać możemy wiele rzeczy, miejsc i ludzi. Możemy dowiedzieć się, jak wygląda jakieś miasto, w którym nigdy nie byliśmy, możemy dowiedzieć się, jakie są przekonania czy poglądy polityczne mieszkańców innego kontynentu. Możemy poznać czyjąś muzykę, czyjeś marzenia, dowiedzieć się czegoś o życiu zwierząt, poznać historię miejsc, budynków czy przedmiotów. Dzięki sztuce możemy odbywać podróże po całym świecie bez wychodzenia z domu i bez ruszania palcem nawet. Pozwala nam ona na zasmakowanie świata przynajmniej w części. I to jest dobre, bowiem nie wszystkich stać na loty do Stanów Zjednoczonych, jedzenie lodów w Paryżu czy leżenie na plaży na Karaibach. Nie wszyscy są w stanie odwiedzić Pekin czy Waszyngton, nie każdy chce nawet wyjeżdżać z kraju i narażać się na niewygody podróżowania. Za to każdy chce wiedzieć, jak żyje się w innych miejscach, jacy mieszkają tam ludzie i jak wygląda codzienność dzikich zwierząt. Chcemy widzieć ludzi obcych przed naszymi oczami, chcemy słyszeć ich głosy i przezywać ich przygody, ale nie zawsze chcemy doświadczać tego wszystkiego na własnej skórze.

Sztuka jest potężnym narzędziem do pobudzania wyobraźni i przenoszenia ludzi w czasie i przestrzeni dzięki ich umysłom. Pozwala nam marzyć i śnić o wspaniałych rzeczach i miejscach, ale jest też bardzo pożyteczna pod kątem wiedzy i poznawania świata takim, jaki jest naprawdę. Dzięki książkom, filmom, fotografii, obrazom czy muzyce możemy odbyć podróż w dalekie strony świata, zaznać przyjemności z poznawania faktów i ciekawostek. Nie możemy jednak doświadczać niczego, z czym nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu, co dla wielu z nas może być rozczarowujące. Niemniej czasem wystarczy nam świadomość posiadania jakiejś wiedzy, zamiast zdobywania jej samodzielnie, dzięki własnym wysiłkom. Bo skoro można poznać świat i ludzi, a przy tym nie ruszać się z własnego domu i nie wydawać na to więcej pieniędzy, to warto korzystać z takich możliwości. Może w którymś momencie poznamy miejsce lub kogoś, kogo będziemy chcieli doświadczyć osobiście?

Portrety przekazujące mnóstwo emocji

Każdy z nas widział przynajmniej raz w życiu portret jakiejś osoby. Mógł to być portret kogoś znanego lub osoby obcej, pierwszy raz przez nas na oczy widzianej. Artysta doświadczony i posiadający niewątpliwy talent jest w stanie taki portret stworzyć z uwzględnieniem wielu emocji i szczegółów, które robią ogromną różnicę w całościowym odbiorze dzieła. Portrety mogą być wykonywane ręcznie, czyli za pomocą płótna lub kartki papier i jakiegoś rysika lub farby dowolnej. Mogą być też wykonywane aparatem fotograficznym, która to forma ich tworzenia jest niezwykle popularna. Portrety znaleźć można wszędzie – są w książkach fotograficznych, w książkach historycznych, w telewizji czy w internecie. Spotkać się z nimi można na kubkach lub zastawie stołowej, na koszulkach czy na mieście, gdy ktoś namaluje je sprayem na ścianie czy na wagonie pociągu. Czujemy silną potrzebę obcowania z portretami, bowiem jest w nich pewna moc, która dobrze do nas przemawia. Wpatrując się w portret osoby, której nigdy wcześniej nie widzieliśmy możemy odczytywać jej emocje, poznawać jej historię, domyślać się tego, co spotkało ją w życiu. Portrety pozwalają nam zbliżyć się do osoby, która na nich widnieje, a to sprawia, ze czujemy się, jakbyśmy tego kogoś dobrze poznawali. Tym bardziej, gdy portret wykonany jest tak, że dana osoba patrzy nam prosto w oczy.

I nie ma sensu zastanawiać się nad tym, które portrety są bardziej wartościowe dla odbiorców w zależności od techniki ich wykonania. Można uznać, że najłatwiej jest stworzyć takie dzieło aparatem fotograficznym, bo teoretycznie jego obsługa nie wymaga od nikogo specjalistycznej wiedzy, ale i fotografia potrafi zaskoczyć swoim skomplikowaniem, a wielu fotografów potrafi miesiącami czy latami szukać odpowiedniej osoby, która może zostać ich bohaterem lub bohaterka portretu. Zresztą w fotografii liczy się również odpowiednie ustawienie parametrów aparatu, co początkującym użytkownikom może sprawiać mnóstwo problemów. Ale wracając do głównego tematu – portrety mają w sobie tą dziwną moc przyciągania i zachwycania. Tym bardziej, jeżeli da się w nich zauważyć kunszt artysty i jego doświadczenie. A te widoczne są przede wszystkim w portretach malowanych, w obrazach przedstawiających różnych ludzi.

Tak jest w przypadku obrazów autorstwa Barbary Skrzyniarz, które zatytułowane są „Mick” oraz „Lou”. Oczywiście przedstawiają one dwóch słynnych twórców muzycznych, których bez zastanowienia uznać można za swoiste legendy rocka. Bo Mich Jagger i Lou Reed wnieśli wiele do muzyki, dali się poznać od najlepszej twórczej, artystycznej strony i dzisiaj niewątpliwie uchodzą za swoiste ikony muzyki. Nie dziwi również dobór tych twórców przez Barbarę Skrzyniarz, bowiem ich twarze są stare, pomarszczone i poprzecinane zmarszczkami, a przez to pokazują światu niejako swoją historię. Wszak z twarzy ludzi starszych można odczytać wiele informacji, a przede wszystkim to, że żyją na świecie wystarczająco długo, by móc być przykładem dla wszystkich. Na portretach tych widać wiele emocji, które nie są oczywiste i nie można ich dostrzec gołym okiem. Portret Micka Jaggera przedstawia go w momencie krzyku, prawdopodobnie śpiewu i może być odbierany, jako źródło złości, nadziei, radości czy sprzeciwu. Lou Reed na obrazie jest spokojniejszy, zdystansowany i pewny siebie, nie przejawia większych emocji, dzięki czemu można poczuć jego spokój i zapatrzyć się w ten portret.

Dzieła Barbary Skrzyniarz pokazują wszystkim, że portrety mają w sobie wielką moc. Potrafią silnie przyciągnąć naszą uwagę i sprawić, że zatrzymamy się na chwilę po to, by kontemplować to, co widzimy. Takie obrazy mogą mówić wiele o życiu i ludziach, którzy na nich widnieją, mogą przedstawiać wiele emocji, jak i skrywać je pod płaszczem spokoju i opanowania. Ale zawsze będą ciekawą formą przedstawiania świata i udowadniania, że każda twarz może okazać się bliska i ważna dla nas, bo przedstawiająca sobą wszystko to, co i my czujemy każdego dnia.

Sztuka ewoluuje

Teoretycznie można powiedzieć, że sztuka nie ewoluuje, ale bardzo często przechodzi przez rewolucję, która pozwala jej na dostosowywanie się do zmiennych czasów i tego, co dzieje się na świecie. Wszak dzięki muzyce, książkom czy dzięki malarstwu artyści są w stanie niemal od razu manifestować swoje poglądy czy komentować wydarzenia, które mają miejsce każdego dnia. Mimo wszystko ewolucja sztuki jest tutaj również dobrym określeniem, które pokazuje, że jest ona zdolna do powolnego przekraczania pewnych granic, które jeszcze niedawno były zbyt trwałe i głęboko zakorzenione w umysłach odbiorców. Ewolucja ta ma również inne podłoże, którym jest umiejętność dostosowywania się do potrzeb ludzi, odpowiadania na ich potrzeby i skupiania się na dostarczaniu im emocji, których poszukują w codziennym życiu. Jednak zawsze powiedzieć można bez zwątpienia, że sztuka jest tworem ruchomym, potrafiącym żyć własnym życiem, służyć wyższym celom, odpowiadać jedynie za siebie i trwać wbrew wszystkiemu, co dzieje się dookoła. Jest elementem, którego każdy z nas potrzebuje w każdej chwili swojego życia. Tylko czasem nie doceniamy jej roli i tego, co nam bezinteresownie daje.

Spójrzmy an to, jak wyglądają współczesne dzieła sztuki, które są cenione przez wielu, które pozwalają artystom na zarabianie ogromnych pieniędzy i które potrafią zmieniać świat i umysłu ludzi. A teraz spójrzmy w stronę tego, co było kiedyś, co kiedyś nazywane było sztuką, a co powodowało oburzenie społeczeństw i krytyczne głosy pod adresem artystów. Różnicę widać od razu, a wystarczy tylko posłuchać opowieści naszych dziadków lub rodziców, którzy mogą nam wyjaśnić, jakie pojawiały się emocje, gdy na światło dzienne wychodziły dzieła sztuki, które dzisiaj nie robią na nikim wrażenia. Nie chodzi już tylko o to, że to ludzie oswajają się z tym, co sztuka jest w stanie im dać, ale o to, że to właśnie sztuka zmienia się, dostosowuje się do obecnych czasów i dostarcza nam wciąż świeżych i silnych emocji. Zresztą takie dostosowywanie się do czasów obecnych jest cechą wszystkiego, co żyje. Ludzie uczą się korzystać z nowoczesnych technologii, zwierzęta adaptują się do życia w zmiennych warunkach, a wirusy czy bakterie uodparniają się na działanie leków i szczepionek. Wszystko zmienia się tak, by mogło przeżyć we współczesnym świecie.

Bo nikt nie wyobraża sobie chyba sztuki, która nie dawałaby nam wszystkim emocji jakichkolwiek. Ciężko byłoby nam wyobrazić sobie współczesne malarstwo, które skupiałoby się tylko wokół tematyki sakralnej i wokół polityków rządzących światem. Muzyka, która brzmiałaby tak samo od czterdziestu lat również nie byłaby dla nas atrakcyjna, a książki spisywane ręcznie i traktujące o żywotach świętych nie sprzedawałyby się zapewne w ogóle. Sztuka ewoluuje i stara się nadążyć za oczekiwaniami ludzi, a ludzie od zawsze pragnęli silnych emocji i ich zaspokajania na każdym kroku. Bez sztuki, która nas pobudza do myślenia i działania nie bylibyśmy tak radosnym gatunkiem, który widzi przez sobą nie problemy, a wyzwania godne podjęcia. Zresztą współcześni artyści są osobami, które widzą to, co dzieje się dookoła, co przydarza się nam każdego dnia, przez co swoje wizje przedstawiają w sposób przystępny dla wszystkich.

Sztuka jest dziedziną, która nie pozwoli się nam nigdy nudzić. Zawsze znajdzie się jakaś wizja, która zaburzy porządek świata i sprawi, że ktoś zacznie myśleć inaczej. Zawsze znajdzie się artysta, któremu nie będzie odpowiadało podążanie utartymi ścieżkami i zawsze znajdzie się powód, by coś udoskonalić, zrobić inaczej i przystosować do współczesności. Sztuka jest odpowiedzią na stan rzeczywistości i marzenia ludzkie, jest łącznikiem pomiędzy światem realnym, a światem sennym i dlatego zawsze zmieniać będzie formy i siłę, z jaką dociera do odbiorców. Będzie poddawana siłom ewolucji za każdym razem, gdy artysta doświadczy czegoś nowego i to jest w niej najpiękniejsze. Bo nigdy nie będzie przestarzała i nieaktualna, co sprawia, że zawsze będzie świeża i silnie na wszystkich oddziałująca.

Granice dobrego smaku są ruchome

Świat się zmienia, tak samo jak wszyscy ludzie. To, co dziś bulwersuje opinię publiczną, sprawia, że społeczeństwa są oburzone, jutro będzie na porządku dziennym i nikogo za bardzo obchodzić nie będzie. Tak samo jest z rzeczami lub sytuacjami, które wywoływały oburzenie ludzi kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu – dzisiaj pewne rzeczy są akceptowane, a nawet nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Przykład? Zwykłą muzyka rockowa, która na początku swojej drogi sprawiała, że starsi ludzie zielenieli ze złości, czuli się urażeni i zbulwersowani. A dzisiaj muzyka rockowa została podzielona na wiele podgatunków, stała się ważne nie tylko dźwiękowo, ale i wizualnie. Gdyby w latach sześćdziesiątych pokazać komuś współczesne teledyski, które osiągaj milionowe wyświetlenia i polubienia, to zapewne doprowadziłoby się do zawału niejednej osoby w tamtych czasach. Działa to też w drugą stronę, tyle że pod kątem emocji, jakie dawne szokujące rzeczy i sprawy wywołują wśród współczesnego społeczeństwa. Dziś już na nikim nie robią wrażenia pierwsze płyty The Beatles czy The Rolling Stones, bo nie ma w nich niczego szokującego. Jesteśmy znieczuleni na starocie, które doceniane są jedynie przez osoby ceniące sobie klasykę.

Pokazuje to nam, jak bardzo ruchoma jest granica dobrego smaku w sztuce i nie tylko. To, co kiedyś bulwersowało ludzi dziś jest jedynie mało emocjonującym wydarzeniem lub produktem przeszłości. To, co bulwersuje dzisiaj będzie za kilka lat oglądane przez nasze dzieci, które nie będą widziały w tym niczego złego. Ale ta granica dobrego smaku to pojęcie, które jest znacznie bardziej złożone i współczesne. Bo przesuwać ją można nie tylko na przestrzeni lat, ale i podczas tworzenia sztuki jakiejkolwiek. Jednego dnia artysta może bulwersować ludzi swoją wizją religijności, a drugiego może być ceniony za odwagę i pomysłowość. To od twórców zależy, jak daleko się posuną w swojej twórczości i jak bardzo wpływać będą na swoich odbiorców. I tutaj pojawia się problem, bowiem na wszystko, co zostanie przez nich stworzone ludzie zareagować mogą całkowicie różnie. Trzeba umieć wyczuć, w którym momencie granica zostanie przekroczona i jaki może być tego efekt.

Z drugiej strony w sztuce chodzi między innymi o pobudzanie ludzi do myślenia i zachęcanie ich do dyskusji. Można to robić poprzez pokazywanie innym pewnych problemów, które przemilczane zostały przez opinię publiczną, albo poprzez szokowanie, zwracanie na siebie uwagi czymś odważnym czy nawet bluźnierczym. Każdy artysta musi zdać sobie sprawę, że akceptacja jego dzieł i ich docenienie przez odbiorców przyjść możne dopiero po jego śmierci, jak to miało niejednokrotnie miejsce w historii. Zanim jednak ta akceptacja nastąpi, muszą oni zastanowić się czy chcą poruszać publiczność w powszechnie uznawanym za negatywny sposób, czy jednak chcą powoli dążyć do swojego celu, ale delikatnie i z rozumem. Z drugiej strony drobne przekraczanie granicy dobrego smaku może okazać się dobrym sposobem na przemycanie w dziełach treści, dla której jeszcze nie ma miejsca w umysłach ludzkich, ale które to miejsce powoli się tworzy.

Porzucając kwestie typowo teoretyczne i dotyczące procesów twórczych artystów, trzeba pamiętać, że grancie dobrego smaku są ruchome. To, co kiedyś szokowało ludzi, dzisiaj nie robi już na nikim wrażenia. To, co szokuje dzisiaj, będzie niezauważalne za kilka lub kilkanaście lat. Ta ruchomość tej kwestii jest problemem, który może powodować często mimowolne bulwersowanie ludzi, bo skąd ktoś ma wiedzieć, co może negatywnie zaszokować któregoś z odbiorców. Nie należy się tym przejmować, jeżeli ktoś jest artystą, ale i nie należy się bulwersować, gdy ktoś przekroczy granicę dobrego smaku, którą sami sobie kiedyś wytyczyliśmy. Możemy poczuć się urażeni, możemy odczuwać złość, ale świat mimo wszystko jest nie tylko dla nas, ale i dla wszystkich innych ludzi i każdy artysta ma prawo do pokazywania swojej twórczości ludziom. Nawet, jeżeli miałaby ona stać się powodem niezadowolenia. Zresztą The Beatles też wzbudzali gniew starszej części społeczeństwa, a dzisiaj uchodzą za klasyków rocka i legendę, której żaden współczesny zespół czy muzyk nigdy nie dorówna.

Współczesny natłok bodźców

Gdziekolwiek nie pójdziemy, czegokolwiek nie będziemy robić w danej chwili i o czymkolwiek nie będziemy myśleć, to docierać będzie do nas ogrom informacji ze wszystkich stron. Jesteśmy obecnie wystawieni na wzmożone działanie różnego rodzaju źródeł wiadomości, bodźców, które oddziałują na nas w mniejszym lub większym stopniu. W kinie, zanim wejdziemy na salę, dostajemy informacje o zbliżających się premierach, promocjach na dane seanse, zestawach przekąsek dla każdego typu klientów czy o maratonach, które są szumnie zapowiadane. Po wejściu na salę sytuacja ta nie ulega zmianie przez kolejne minuty, bowiem i tam znajdziemy mnóstwo reklam poprzedzających seans. Idąc do sklepu po bułki i mleko trafiamy do prawdziwej jaskini informacji, gdzie dowiadujemy się, które podpaski są najlepsze dla kobiet aktywnych, która szynka jest ekologiczna, a która tania, dostajemy informacje o tym, co należy kupić, by móc przyrządzić szybki obiad dla rodziny i dowiadujemy się, że jeden producent testuje kosmetyki na zwierzętach, a drugi unika takich praktyk. Takich przykładów mnożyć można w nieskończoność, bowiem współczesny świat opiera się o oddziaływanie na ludzi i ich psychikę. Natłok informacji ma na celu wywieranie wpływu na konsumenta i sprawienie, że będzie on ślepo dążył w wyznaczonym przez marketingowców kierunku.

Co to powoduje? Co dzieje się z ludźmi, którzy wciąż odbierają różnego rodzaju komunikaty, z których reklamy produktów i usług to tylko część całości? Bo są jeszcze informacje ze świata, wiadomości polityczne, społeczne i agitacje ze strony różnych organizacji. Otóż, wszystko to prowadzi do jednego możliwego punktu – znieczulenia naszych zmysłów i stępienia wrażliwości. Bo umysł i serce, które codziennie informowane są o super produktach, o najlepszych możliwościach rozwoju i o nieszczęściach ludzi szybko przyzwyczajają się do tego natłoku, co prowadzi do tego, że po pewnym czasie nasze emocje związane z nowymi informacjami są na zerowym poziomie. Każdego dnia dostajemy tyle bodźców, że obecnie nie jesteśmy już w stanie nie tyle skupić się na jednej informacji i poświęcić jej chwilę, ale do tego nie potrafimy nawet wzruszyć się, kiedy pojawia się najlepsza ku temu okazja.

Tak samo dzieje się w przypadku sztuki, której produkty oferowane są nie tylko przez artystów amatorów, ale które wypływają przede wszystkim z wielkich korporacji i dostarczane są odbiorcom w ilościach hurtowych. Współczesne czasy charakteryzują się tym, że sztuka przestaje mieć znaczenie w przypadku swojej wartości, a skupia się bardziej na ilości i słabej jakości. Dostajemy każdego dnia tyle informacji o nowych płytach, książkach czy filmach, że nowe produkcje nie robią na nas już tak wielkiego wrażenia, jak to miało miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Oczywiście zdarzają się twory artystyczne, które potrafią nas zachwycić, które pobudzają nasze umysły i serca do podjęcia większego wysiłku, ale w porównaniu do tego, jakie ilości nowych dzieł są codziennie publikowane, te nieliczne wartościowe wyjątki wydają się jedynie pyłkiem na wietrze. Stajemy się coraz bardziej nieczuli na piękno i na emocje, które wysyłają do nas artyści, bo nie jesteśmy w stanie wyselekcjonować tego, co najlepsze. Próba robienia tego jest, jak chęć wygrzebania z szamba małego diamentu – mało kto będzie chciał się tym zajmować, bo i nagroda nie będzie warta poświęcenia.

Ratunkiem w tym przypadku jest znieczulenie się nie na sztukę, jako całość i nie na informacje, jako jeden ciąg sygnałów, ale zwykłe niezwracanie uwagi na to, co ktoś próbuje nam wcisnąć na siłę. Każdy musi samodzielnie znaleźć swoje diamenty zanim te wpadną do szamba i zostaną zakryte czymś, co nie będzie warte naszej uwagi. A przede wszystkim, każdy musi pielęgnować w sobie uczucia i emocje, które współczesny świat próbuje w nas zagłuszyć i sprawić, że liczyć się będzie tylko to, co ktoś nam podsunie pod nos. Trzeba być odpornym na ślepe dążenie za innymi i za trendami i poszukiwać własnych ścieżek przyjemności i rozwoju.

Cenne chwile spokoju

W czasach, gdy pęd życia przybiera formę niemal przerażającą, a najbardziej dominującą w ludzkich głowach myślą jest „zarabianie”, można dojść do wniosku, że spokój jest nie tylko towarem deficytowym, co stworzeniem, którego gatunek jest na wymarciu. Bo jak wygląda nasze życie dzisiaj? Wstajemy rano i idziemy do pracy, gdzie czekają nas obowiązki, mało wyrozumiali przełożeni, piętrzące się problemy i agresywni często klienci. Później wychodzimy do domu, ale po drodze zachodzimy do sklepu, żeby mieć, co do garnka włożyć, a tam widzimy i uczestniczymy w gonitwie po promocyjne produkty, po przeceny i towary oferowane w promocji „dwa za jeden”. Przy kasie denerwujemy się, że kasjerka zrobiła błąd i wydawał nam za mało reszty. Jesteśmy źli, gdy okazuje się, że jeden z produktów, które kupujemy jest droższy, niż miał być. I po tym wszystkich wracamy do domu, po drodze stojąc w korku i denerwując się z powodu tłumu w autobusie, lub z powodu zachować innych kierowców względem nas. A w domu? Myślimy o pracy, o tym, ile jeszcze dni zostało nam do wolnego, ile jeszcze obowiązków musimy do tego czasu wykonać i o tym, ile pieniędzy zostanie nam po spłaceniu raty za kredyt i opłaceniu rachunków. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na spokojne chwile? Nie ma go w ogóle, bo taki tryb życia prowadzimy niemal wszyscy.

Dlatego momenty, w których udaje się nam jakimś cudem oderwać od szarej i stresującej rzeczywistości są dla nas wyjątkowo cenne. Dzięki nim jesteśmy w stanie od czasu do czasu skupić się na tym, co jest w naszym wnętrzu, zaspokoić swoje duchowe potrzeby i odegnać od siebie złe myśli, które towarzyszą nam niemal każdego dnia, od rana do wieczora. Co wtedy robimy? Z reguły wychodzimy na spacery do parku lub wyjeżdżamy na łono natury, albo zasiadamy na swojej wygodnej kanapie i oddajemy się obieraniu sztuki w postaci książki lub filmu na płycie. Sztuka w tych chwilach spokoju odgrywa dla nas szczególną rolę, bowiem jest ona przejściem do innego świata. Nie tylko dlatego, że sama jest spokojem i okazją do odpoczynku, ale również dlatego, że potrafi ona pokazywać nam miejsca, sytuacje i ludzi, którzy sami są spokojem. Sztuka w każdej formie pozwala na przenoszenie się w czasie i przestrzeni za pomocą naszego umysłu i wyobraźni, bo pozwala nam na unikanie przeciskania się przez zatłoczone ulice, by móc wyjechać poza miasto, a później do niego wrócić. Dzięki filmom, muzyce czy książkom możemy znaleźć spokój, którego nam najbardziej w dzisiejszych czasach potrzeba.

Przykładem dzieła sztuki, które samo w sobie jest spokojem i przedstawieniem miejsca spokojnego jest obraz autorstwa Agnieszki Świerczek, który nosi tytuł „Drzewo III”. Czyż nie tak wyobrażać możemy sobie spokój i ciszę, których pragniemy doświadczać? Czy natura i ciche zakątki na tej planecie nie są najlepszymi miejscami, które pozwalają oderwać się od naszych wielkomiejskich dżungli, ulicznych arterii i mrowisk w wieżowcach? Brzeg jeziora, niewzruszona tafla wody, cisza dookoła, którą zakłócają jedynie świergot ptaków i spadające z drzew gałązki lub żołędzie. Sama myśl o takim miejscu, same tylko wyobrażenie sobie znalezienia się w nim sprawiają, że wyciszamy się i pozbywamy złych emocji, które kumulują się w nas codziennie.

Spokój jest nam wszystkim potrzebny do życia. Bez niego nie da się naładować swoich akumulatorów, które potrafią wyczerpać się bardzo szybko. Współczesny świat kładzie mocny nacisk na zdobywanie pieniędzy, robienie kariery, współzawodnictwo i spełnianie marzeń, które najczęściej skupiają się na chęci posiadania dóbr materialnych. A w tym całym pędzie, w tym wyścigu szczurów, w którym każdy z nas bierze udział czy tego chcemy, czy nie, ważne jest, by na chwilę się zatrzymać i oderwać od tego, co nas wykańcza. Sztuka nam w tym pomoże, stanie się okładem, który przyłożyć można do bolącego miejsca, a który ukoi ból, lęk i niepewność. Wystarczy tylko chcieć dać sobie coś więcej, niż tylko pieniądze czy przyjemność fizyczną. Trzeba chcieć dać sobie spokojna chwilę, która znaczyć będzie znacznie więcej, niż nowy telefon czy awans w firmie.

Doświadczać w życiu trzeba wszystkiego

Tytuł tego wpisu odnieść można do wielu przykładów z życia codziennego. Można użyć go, jako zachęty do uczenia się o tym, co jest dla nas dobre, a co złe, doświadczania rzeczy, sytuacji i zdarzeń, które kształtować będą nie tylko nasz umysł, ale i nasze gusta oraz upodobania. Można to również odnieść do kwestii związanych z ludźmi, którzy usilnie będą próbowali wpłynąć na nasze decyzje i wybory i pokazać nam, że to oni lepiej wiedzą, co jest dla nas dobre, a co nie i że to ich musimy się słuchać, a nie naszego rozsądku, ani tym bardziej kogoś innego. W każdym przypadku chodzi o proces poznawczy, zdobywanie doświadczenia, które pozwala nam na prowadzenie naszego życia i dążenie ku przyjemności, albo przynajmniej na unikanie nieprzyjemności. Często słyszymy, że komuś coś się nie podoba, że czegoś nie lubi, że woli coś innego. A na pytanie czy ta osoba skosztowała tego swojego nielubianego obiektu, słyszymy, że nie, ale( i tu pojawia się jakaś mało inteligenta i dojrzała wymówka). Nasze doświadczenie życiowe nie ogranicza się jedynie do pracy i poznawania nowych ludzi. Jest ono silnie związane z każdym elementem naszego życia, bez najmniejszych wyjątków. Wszak wszystkiego trzeba zakosztować, by móc się wypowiadać na dany temat bez posądzenia nas o to, że na czymś się nie znamy.

To poznawanie świata i wydarzeń jest silnie widoczne w przypadku sztuki i wszystkich jej elementów, które istnieją. Ktoś mówi, że nie lubi danej serii książek, albo, że nie przepada za danym gatunkiem muzycznym. A w wielu sytuacjach okazuje się, że te nielubiane książki nigdy nie wpadły w ręce danej osoby, albo że dany gatunek muzyczny nigdy nie został zgłębiony przez tę osobę. Dlaczego, mimo iż nie znamy wielu rzeczy, twierdzimy, że ich nie lubimy? Ma na to wpływ kilka czynników, a jednym z najsilniejszych jest zdanie innych osób. W przypadku muzyki można powiedzieć, że nikt nie lubi disco polo. Że jest to muzyka bez wartości, ze słabą sekcją wokalną i instrumentalną. A jednak rynek tego gatunku muzycznego generuje rocznie ogromne zyski ze sprzedaży płyt i wpływów z koncertów. To kto tego słucha, skoro nikt tego nie lubi? Tak samo jest w przypadku wszystkich innych dziedzin sztuki, o których ktoś twierdzi, że nie są wartościowe. A jednak wielu ludzi korzysta z nich, upaja się nimi i cieszy się, że powstały. Lubimy wypowiadać się na temat czegoś, czego nie doświadczyliśmy ani trochę, bo niemal w każdej sytuacji czujemy się w obowiązku, by kreować się na mądrzejszych, niż jesteśmy.

Ale ma na to też wpływ fakt, że nie chcemy uchodzić za kogoś, kto nie tylko nie ma odpowiedniej wiedzy, by o czymś mówić, ale również za kogoś, kto nie ma nic do powiedzenia w swoim życiu. Lubimy mieć posłuch w swoim otoczeniu i udowadniać wszystkim że jesteśmy wyjątkowi. Jest to typowa przypadłość wielu różnych recenzentów, którzy chcą być popularni, chcą mieć wpływ na innych ludzi i uchodzić za kogoś wyjątkowego. Jednak w przypadków osób, które zajmują się zawodowo recenzowaniem dzieł sztuki chodzi również o fakt, że chcą one mieć możliwość decydowania o tym, co jest dobre, a co złe. Osoby te pragną być autorytetami, które mają moc kierowania ludźmi w dowolny sposób i decydowania za nich, co jest warte ich uwagi.

Dlatego właśnie doświadczenia, które dostarczamy sobie w ciągu naszego życia są dla nas tak ważne. Pozwalają one nam na samodzielne podejmowanie decyzji dowolnych i decydowanie o tym, co jest warte naszej uwagi, a co nie. Dzięki naszej wiedzy, która wynika z doświadczania nie musimy kierować się recenzjami i zdaniem innych ludzi, by móc sprawiać sobie przyjemność, bo jesteśmy w stanie dojść do wniosku, że sami musimy czegoś zakosztować, by móc przekonać się o wartości tej rzeczy. Jest to bardzo ważne w przypadku sztuki, bowiem ona opiera się tylko i wyłącznie o subiektywne opinie ludzi, dlatego nie ma sensu słuchać kogoś, komu dany gatunek muzyczny się nie podoba, albo kogoś, kto nie wyraża się pochlebnie o jakiejś książce. Sami musimy przekonać się, co te dzieła sztuki są w stanie nam dać.

Lubimy być zaskakiwani

Zaskoczenia w naszym życiu przybierać mogą różną formę – mogą stanowić element przyjemnej niespodzianki lub część rozczarowania, którego trochę się obawialiśmy, które przewidzieliśmy po części, a które mimo wszystko sprawiło nam wielką przykrość. I mimo negatywnych zaskoczeń, mimo tych, które dają nam złość, przykrość, smutek czy żal, to i tak zaskakiwani być lubimy. W mniejszym lub większym stopniu podoba nam się nieprzewidywalność świata i tego, co nam oferuje każdego dnia. Może to oczywiście zabrzmieć idealistycznie, ale nawet te przykre niespodzianki działają na ludzi jakby motywująco. Nie na wszystkich, bo wielu jest takich, którzy wykorzystują każdy powód do użalania się nad sobą i swoim życiem. Niemniej w wielu sytuacjach nawet przykre niespodzianki pozwalają nam na pozbieranie się w krótkim czasie i znalezienie siły, by kolejny dzień był dla nas znacznie lepszy. Te miłe niespodzianki z kolei są powodem do uśmiechu i przyjemności, zwłaszcza gdy ktoś robi nam prezent z okazji naszych urodzin czy nawet bez jakiejkolwiek okazji. Lubimy, gdy coś wywołuje w nas nagłe emocje, adrenalinę spowodowaną nadejściem niewiadomego i cenimy sobie te chwile bez względu na emocje, które w nas wywołują.

Bo ludzie lubią być pobudzani do działania czy do myślenia na wiele sposobów. Nawet przykrości, jakie się nam przydarzają są dla nas swoistym afrodyzjakiem, któremu nie sposób odmówić. Chociażby w przypadku tych osób, które użalają się nad sobą – są one wdzięczne losowi za to, że rzuca im kłody pod nogi, bo dzięki temu mają one pożywkę dla swoich negatywnych emocji, które pielęgnują w sobie z dziwną troską. Jak te elementy zaskoczenia mają się do sztuki i naszego jej odbioru? Są one bardzo często spotykane w przypadku, gdy pojawiają się nowe twory artystyczne, nowe płyty, filmy, rzeźby czy obrazy. Pierwszy kontakt z nimi po wcześniejszym zbieraniu informacji o ich powstawaniu sprawia, że niemal zawsze czujemy się zaskoczeni, bo niemal zawsze okazuje się, że nasze wyobrażenia nie mają mniejszego lub większego pokrycia w rzeczywistości. I lubimy to, bo takie zaskoczenia dają nam różne emocje, których nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć. Lubimy czuć w sobie emocje, których się nie spodziewaliśmy, bo działają na nas pobudzająco, nawet jeżeli nie są pozytywne.

Sztuka daje nam mnóstwo powodów do zaskoczenia i czerpania przyjemności z tego. Oczywiście przyjemność ta rozumiana może być na wiele sposobów, bo może ona być równoznaczna z radością czy euforią w przypadku zaskoczenia pozytywnego, lub z agresją, złością i rozżaleniem, jeżeli nie zostaniemy zaskoczeni w pozytywny sposób(czyli wtedy, gdy nasze oczekiwania względem czegoś nie zostaną w jakikolwiek sposób spełnione). Bo wielu ludzi czuje się dobrze, gdy mają możliwość wyżycia się na kimś lub na czymś za swoje niepowodzenia i porażki. Brzmi to strasznie, ale tak właśnie jest, że ktoś czerpie przyjemność nie z radości i szczęścia, ale ze złości i dawania innym przykrości. Niemniej jest to wciąż potwierdzenie, że zaskoczenie daje przyjemność, tyle, że jest to przyjemność rozumiana różnie.

Oczywiście nie można zapomnieć, że zaskoczenie spowodowane sztuką jest dobre właśnie dlatego, że w jakiś sposób wszystkich pobudza nie tylko do działania, ale i do czucia, uruchamiania swojego serca i swojej wyobraźni. Oto bowiem chodzi w obcowaniu ze sztuką, by mogła dać nam emocje, których nie dostalibyśmy nigdzie indziej. Chodzi o to, by czuć i cieszyć się z tych emocji, które się w nas rodzą, a które udowadniają, że jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami(chociaż człowiek to też zwierzę, ale w dosłownym tego słowa znaczeniu) czy maszynami. Skoro możemy zostać zaskoczeni w jakiejś sytuacji, to znaczy, że możemy czuć wszystko w każdej chwili. A życie jest po to, by można było mieć w sobie emocje i dzięki nim pokazywać kim się jest naprawdę. Chodzi też o to, by dostarczać sobie silniejszych emocji co jakiś czas, bo one potrafią wyczyścić nasz umysł i serca i dać nam to, czego zawsze potrzebujemy – pamięć o tym, że nasze życie nie musi być nudne, bo tak naprawdę jest ono w stanie dać nam mnóstwo okazji do wszelakich zachowań. A wbrew pozorom jest to dobra wiadomość.

Sztukę warto czasem przeżywać w towarzystwie

Nie jest tajemnicą, że samotność działa często bardzo dobrze na ludzi i na emocje, które w sobie skrywają. To właśnie w chwilach, gdy jesteśmy sami, a wokół nas nie ma żadnej innej osoby, czujemy się swobodnie i potrafimy otworzyć się przed sobą, pokazać emocje i uczucia, które w nas drzemią, chowają się, niczym małe zwierzątka, zbyt przerażone, by pokazać się wielkiemu światu. To w samotności najczęściej płaczemy, denerwujemy się, użalamy się nad sobą i życiem. Oczywiście publicznie takie czyny również nam się zdarzają, ale wielu z nas czuje się bardziej komfortowo, gdy nasze emocje zostają schowane przed innymi i ich osądami. Bo nie wszyscy lubią otwierać się przed znajomymi, rodziną czy obcymi. Nie każdy chce, żeby inni widzieli jego słabość, nadzieje, obawy czy lęki. Takie emocje wolimy schować w sobie i dać im upust, gdy chwila będzie ku temu sprzyjająca. Ale co ze sztuką w tym przypadku? Co z sytuacjami, kiedy jesteśmy w kinie czy na wystawie malarskiej, a nasze serce zaatakowane zostanie przez emocje tak silne, że nijak nie będzie sposobu, by nad nimi zapanować? Otóż, w takich sytuacjach nie ma się czego wstydzić, bo sztuka jest stworzona właśnie po to, by dawać nam również możliwość oczyszczenia swojego serca i umysłu.

Zresztą wspólne przeżywanie sztuki z kimś innym, nawet z obca osobą, jest zupełnie innym przypadkiem. Podczas oglądania wzruszającego filmu w kinie jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że ktoś jeszcze na sali kinowej będzie czuł się tak samo, jak my, podczas jakichś scen. Jeszcze większym prawdopodobieństwem jest, że wszyscy ludzie zebrani na tej sali będą wyrozumiali względem osoby płaczącej ze wzruszenia, bowiem przyszli na dany film w tym samym lub podobnym celu – doznania oczyszczenia i nasycenia swojej potrzeby odczuwania pięknych, ale i ciężkich niekiedy emocji. Jednak w przypadku przeżywania sztuki w grupie nie chodzi jedynie o płacz czy smutek. Dotyczy to również szczęścia i radości, które równie często zdarzają się w salach kinowych. Różnica polega jedynie na tym, że łatwiej okazujemy przed innymi naszą radość, niźli smutek, który nas trawi od środka.

Oczywiście kwesta przeżywania sztuki dotyczy nie tylko sali kinowej, mimo iż to tam właśnie panują doskonale warunki do tego, by dać upust swoim emocjom(jest ciemno, cicho, przytulnie i każdy skupia się na tym, co dzieje się na ekranie). To samo dotyczy odbierania muzyki czy malarstwa podczas wystaw. Ileż razy byliśmy na koncercie w naszym życiu? Zapewne przynajmniej raz zdarzyło się nam uczestniczyć w żywym wykonywaniu muzyki przez jakiś zespół? Jak zachowywali się ludzie dookoła nas i jak zachowywaliśmy się my? Tańczyliśmy, skakaliśmy z radości, gdy słyszeliśmy żywy, skoczny utwór, a kiedy zespół grał coś bardziej nostalgicznego, to bez skrępowania zamykaliśmy oczy, bujaliśmy się do rytmu i łamiącym się głosem wtórowaliśmy wokaliście. Czuliśmy wtedy, że wszyscy dookoła czują to samo, że mają w sobie te same emocje i było nam z tym dobrze, bo nikt nie był w stanie wyłamać się z szeregu i wyśmiewać nasze zachowanie. Takie odbieranie sztuki w grupie pozwala właśnie na poczucie bezpieczeństwa i przyjemności płynącej z tego, że jest wielu ludzi, którzy czują się w danym momencie tak samo jak my. Tak jak my, tak i inni czuli radość przy skocznej piosence, albo smutek przy czymś wzruszającym. I nikt nie czuł podczas okazywania swoich emocji, że robi coś złego czy nietaktownego.

Odczuwanie w grupie nie jest jedynie cechą kameralnych spotkań pewnych grup, które mają problemy w swoich życiach. Nie jest to również cecha słuszna jedynie dla osób, które mają złamane serca i spotykają się, by się wzajemnie pocieszać. Odczuwanie sztuki z innymi ludźmi pozwala na poczucie swobody w okazywaniu emocji i cieszenia się z niej. Prawdą jest, że smutek najlepiej smakuje nam, gdy jesteśmy sami, ale równie prawdziwe jest to, że sztuka pozwala większej grupie odczuć swoistą ulgę spowodowaną tym, że wszyscy czują to samo i nikt nie wstydzi się tego okazywać. A emocje, które ujdą z nas podczas wspólnego obcowania ze sztuką dadzą nam większą ulgę i powód do znalezienia sobie więcej siły i chęci do życia.