Wszystkie wpisy, których autorem jest Monika

Paryż sprzed wieku oczami van Gogha na ustach świata sztuki

Starożytni zwykli mawiać, iż życie jest chwilą a sława nieśmiertelna. Prawda tego zdania, mimo upływu wieków i lat nie straciła na znaczeniu i można ją z pewnością odnieść do życia jednego z najznakomitszych światowych artystów. Bo czyż mimo zbyt krótkiego życia, fenomen Van Gogha nie trwa i nie zachwyca niezmiennie do dziś?

Vincent van Gogh – szalony geniusz?

To kolejna dramatyczna postać sztuki, która odeszła przedwcześnie, bo w wieku 37 lat. Czy popełnił samobójstwo, będąc nieznanym wówczas w szerokim świecie artystą, zmagającym się z uzależnieniem i problemami psychicznymi, które prawdopodobnie wywoływały trudne do zniesienia ataki lękowe? Czy panował nad swoim umysłem? Gdy jedni uważają, że choroba psychiczna odcisnęła piętno na nim samym, niszcząc go każdego dnia nieodwracalnie, a jej skutki widoczne są w jego obrazach, to innego zdania jest krytyk sztuki Robert Hughes. Jest pewny tego, że zwłaszcza późne prace van Gogha potwierdzają jego świadomość twórczą i jest przekonany, że całkowicie panował nad sobą.

My, zachwyceni jego malarstwem olejnym, żałujemy, że dane nam jest upajać się niespełna kilkuletnim okresem jego pracy twórczej.

Choć van Gogh przygodę ze sztalugą i pędzlem rozpoczął zaledwie kilka lat przed śmiercią, to stworzył ponad 2000 dzieł, 870 obrazów olejnych, 150 akwareli i ponad 1000 rysunków i szkiców.

Znane przez wszystkie pokolenia „Słoneczniki”, autoportrety a wśród nich „Autoportret z zabandażowanym uchem” czy martwa natura, to dzieła skatalogowane i prezentowane przez największe muzea i galerie świata.

Zamieszanie wokół obrazu “Scena uliczna na Montmartre” van Gogha

Czy są to jednak wszystkie dzieła Mistrza, o których wiemy? Ile z nieujawnionych jeszcze obrazów olejnych znajduje się w kolekcjach prywatnych? Liczymy, że ujrzą światło dzienne, jak skrywana przez niemal wiek „Scena uliczna na Montmartre”. Sto lat, tyle czekała, by trafić na paryską aukcję, na ujawnienie jej istnienia i pokazanie światu artystycznemu. Zachwyciła marszandów, kolekcjonerów i inwestorów.

I choć osiągnęła doskonały wynik, bo nabywca zapłacił za ten obraz olejny holenderskiego mistrza kwotę 13,2 mln euro, to tej niezwykłej sprzedaży towarzyszyło równie niezwykłe zamieszanie.

W renomowanym francuskim domu aukcyjnym, w którym pod młotek trafiły również prace impresjonisty Edgara Degasa czy surrealisty René Magritte’a doszło do tzw. błędu przetargowego. Co dokładnie się stało? Dzieło musiało pójść pod młotek dwukrotnie w związku z kłopotami oferty złożonej on-line, a która opiewała na kwotę o prawie 3 miliony euro wyższą od finalnie uzyskanej.

Teraz, zwłaszcza w czasach, gdy wszystkie wydarzenia, również kulturalne i artystyczne, przeniosły się do sfery wirtualnej, nie trudno o pomyłki. Zdarzały i zapewne zdarzać się będą, dodając dodatkowej pikanterii wyczekiwanym i pełnym emocji przedsięwzięciom. Czyż oprócz niebagatelnych kwot, jakie inwestorzy skłonni są płacić i płacą za wybitne dzieła, właśnie te „potknięcia” nie powodują, że wydarzenie trafia na pierwsze strony mediów całego świata? Zdecydowanie tak.

„Scena uliczna na Montmartre” – co przedstawia dzieło van Gogha?

Zadajemy sobie zatem pytanie, co tak niezwykłego jest w sprzedanym obrazie olejnym Vincenta van Gogha. Renomowani licytatorzy zachwyceni odkryciem, zgodnie potwierdzają, że świat dawno nie widział tak ważnego dzieła, zwłaszcza że prace van Gogha z okresu paryskiego, stanowią wyśmienitą część prestiżowych kolekcji, w których posiadaniu są muzea na całym świecie.

„Scena uliczna na Montmartre” przedstawia mieszkańców Paryża podczas spaceru po wiejskim krajobrazie położonej na wzgórzu, historycznej dzielnicy Montmartre. To tu paryżanie spotykali się, by odpocząć od trudów dnia codziennego, napić się i radośnie spędzić czas. Po latach Montmartre oczywiście nie przypomina dzielnicy uwiecznionej na płótnie, ale został do dziś jednym z najpopularniejszych miejsc w mieście. Zachowany wiejski charakter przyciąga tłumy turystów i mieszkańców, oferując im uroki najsłynniejszego paryskiego targu staroci oraz targowiska księgarzy.

70 niezwykłych dzieł w 70 dni

Pobyt Vincenta van Gogha w Auvers-sur-Oise we Francji zakończył się tragicznie, ale też znany jest z niezwykłej intensywności, z jaką tworzył, pozostawiając po sobie z tego okresu kilkadziesiąt najwybitniejszych obrazów olejnych. Zachwycony okolicą malował głównie okoliczne pejzaże, rozpoczynając o świcie, pędzel odkładał późnym wieczorem, gdy słońce zachodziło już za horyzont.

To w tym czasie powstały najsłynniejsze prace, jakie znalazły się na stronicach historii sztuki, wśród nich przez wielu uznawane za ostatnie, które stworzył „Pole pszenicy z krukami”. Niestety znawcy van Gogha nie są zgodni co do tego faktu. Jan Hulsker, holenderski historyk i badacz twórczości Vincenta van Gogha uważa, że są dowody na istnienie później datowanych 7 dzieł, a uznawanym za ostatnie jest jedna z trzech wersji powstałego w czerwcu i lipcu 1890 roku obrazu olejnego pt. „Ogród Daubigny’ego”. Pierwsza wersja prezentująca tylko część ogrodu stała się impulsem do stworzenia dwóch kolejnych. Są one impresjonistycznym spojrzeniem na ogród Daubigny’ego, malarza podziwianego przez naszego mistrza przez całe życie. Oba zachwycają widocznymi grubymi pociągnięciami pędzla, urokliwą zielenią i intensywną kolorystyką kwitnących kwiatów, wśród których do odpoczynku w cieniu i zapachu ziemi zaprasza ogrodowa ławeczka. Gdzieś na drugim planie, za konarami drzew skrywa się architektura, dom z okiennicami, dostrzeżemy również kościół i pozostałe domostwa.

A co różni te dwa obrazy? Kot na pierwszym planie. Znalazł się na wersji, która gości w Muzeum Sztuki w Bazylei, dokąd została wypożyczona z fundacji Rudolf Staechelin Family Foundation.

Niedoceniany za życia van Gogh

Van Gogh przez całe swoje artystyczne życie próbował zdobyć uznanie w świecie sztuki, bezskutecznie. Miał nawet ogromny żal wobec swojego brata, że ten niedostatecznie zajmował się promowaniem i rozpowszechnianiem jego prac. Mimo kilku wystaw zaledwie jeden obraz zdobył nabywcę, a światowa sława przyszła dopiero po śmierci. Wiek XX był tym czasem, kiedy „popularność”, a zwłaszcza wartość rynkowa jego dzieł wzrosła bardzo gwałtownie.

Wartości nabrała również prywatna korespondencja, jaką van Gogh wymieniał ze swoim najukochańszym bratem. To między innymi ona pozwoliła znawcom i historykom na chronologiczne datowanie wielu wydarzeń z życia mistrza. Zachowany zbiór ponad 600 listów miał przede wszystkim wielkie znaczenie w zrozumieniu tej zawiłej postaci, odczytujemy w niej nieskrywane myśli, ale i osądy malarza. To niezwykle ważna wiedza, pozwalająca na studiowanie światowej sławy dzieł przez pryzmat wiedzy co działo się z jego psychiką, jak radził sobie ze skutkami depresji, uzależnieniem czy jak pobyt w szpitalu psychiatrycznym wpłynął na jego twórczość, podczas którego dodatkowo zdiagnozowano u niego epilepsję.

Portret Doktora Gacheta aukcyjnym rekordzistą

Mimo, iż rynek sztuki jeszcze nie ochłonął po marcowym wyniku sprzedaży „Sceny ulicznej na Montmartre”, to nie ona zapisze się w historii z najwyższym wynikiem. Aukcyjny rekord van Gogha wynosi 82,5 mln dolarów i należy do namalowanego w ostatnich miesiącach życia płótna „Portret Doktora Gacheta”. W 1990 roku londyński dom aukcyjny ogłosił, że była to historyczna sprzedaż z najwyższą ceną, jaką kiedykolwiek zapłacono na aukcji za dzieło sztuki. Tu po raz kolejny mamy do czynienia z dwiema wersjami tej samej pracy. Obie są obrazami olejnymi na płótnie, o tych samych wymiarach, a to, co je różni, to kolorystyka. Pierwszą z nich nabył prywatny inwestor, drugi obraz jest obecnie wystawiany w Musée d’Orsay w Paryżu we Francji. Czekamy na kolejne rekordy, licząc na odkrycia nieznanych jeszcze dzieł tego wybitnego malarza.

Historia walki o spuściznę po ojcu, gotowym scenariuszem na hollywoodzką produkcję

Są ludzkie historie, które powinny zostać opowiedziane, które powinny ujrzeć światło dzienne. Choć wiele z nich stanowi doskonałą kanwę do powstania filmowych produkcji, nie wszystkie mają taką szansę i nie wszystkie zostają dostrzeżone. Dostrzeżono jednak historię walki Kate Rothko o spuściznę po wybitnym ojcu.

Kate Rothko, córka Marka Rothko, a właściwie Marcusa Rothkowitz’a, amerykańskiego malarza żydowskiego pochodzenia , przedstawiciela color field painting – malarstwa barwnych płaszczyzn. Pozwólcie, że nad charakterystyką tego nurtu pochylimy się nieco później.

Tymczasem wróćmy do niezwykłej Kate Rothko.

Artysta osierocił ją gdy miała zaledwie 19 lat. Została sama, z o wiele młodszym bratem, bez życiowego doświadczenia, jednakże z ogromnym bagażem nieznanych dotąd obowiązków. W momencie, w którym świat się wali, zwraca się o pomoc do najbliższych przyjaciół swojego ojca. Wówczas nie spodziewa się, że już wkrótce przyjdzie jej stoczyć heroiczny bój o uniemożliwienie ludziom, którym ufała, sprzedaży dzieł ojca.

Na barki tej młodej damy spadł wielki obowiązek przebrnięcia przez sądową batalię znaną jako „The Matter of Rothko”. Czy wygrała? Tak. Choć szanse na zwycięstwo były nikłe, ostatecznie udało jej się z pomocą asystenta prokuratora generalnego Gus Harrow’a ocalić ponad 700 obrazów.

Udowodniła całemu światu, że wygrana z układem wysoko postawionych elit jest możliwa, że dobro może wygrać ze złem i że warto walczyć o słuszność sprawy. Dzięki tej niezłomności dzisiaj możemy podziwiać obrazy olejne Marka Rothko, które mogły zostały utracone i zniknąć na wieki. To one pozostały wraz ze wspomnieniami Kate o ojcu.

Jakim ojcem był Mark Rothko?

Był bardzo ciepłą i pełną humoru osobą. Był tatą. Z dzieciństwa pamięta śmieszne historyjki, które jej opowiadał. To co zawsze pozostanie w pamięci, to życie wśród dzieł ojca, prac pełnych kolorów, kolorowych plam i pól, charakterystycznych właśnie dla abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Abstrakcja i color field painting były częścią jej życia. Nigdy nie zapomni wspólnych chwil, wycieczek i obserwowania zachodu słońca spowitego eksplozją czerwieni, bursztynu i fioletu.

Czym jest color field painting?

Artyści amerykańscy związani z tym nurtem szukali niezmiennie odpowiedzi na pytanie zasadnicze – jaką rolę odgrywa i jaki potencjał ma w sobie barwa. Pytanie niezmiennie obowiązujące do dnia dzisiejszego. Ten nurt w malarstwie rozwinął się w Stanach latach 50-tych XX wieku a jego głównym przedstawicielem był właśnie Mark Rothko obok Barnett’a Newman’a czy Clyfford’a Still’a. Artyści w swym malarstwie zacierali kontury, rezygnowali z widocznej i wyraźnej kreski, pozostawiając wyraźne ślady pędzla. Co ciekawe, wymagali, by dzieła color field painting były oglądane z bliska, sam Mark Rothko wręcz wyznaczał odległość jaka pozwalała na prawidłowy jego odbiór. 45 cm, tyle wynosić ma odległość wzroku widza od płótna, to też odległość w jakiej sam artysta je tworzył, odległość w jakiej niezmiennie był jego obserwatorem. Dodatkowo konieczna jest odpowiednio wzmocniona lub przygaszona iluminacja, zabieg mający na celu spowodowanie by dzieła emitowały własne światło.

Fenomen plam na obrazach

Możemy zadać sobie pytanie, co powoduje, że obrazy olejne składające się z zaledwie dwóch czy trzech kolorowych plam mogą tak skutecznie zachwycać odbiorców, w świecie sztuki osiągając rekordy cenowe?

Każda praca może być wzbogacona historią, ciekawostką, niedopowiedzeniem czy nutą dramatyzmu z życia artysty, niespełnioną miłością lub tajemniczą śmiercią malarza. Nie to jednakże powoduje, że ulegamy hipnozie tych dzieł. Ich format i kolorystyczna wyjątkowość sprawia, że zastygamy w bezruchu i oddajemy się iluzji przenikających się barw.

Czy można w niej trwać i dać porwać się emocjom? Tak. Figuratywizm nie jest nam potrzebny do odczytywania i odczuwania dzieł. Zastygamy, a emocje, często skrajne, wywołuje sama barwa i forma prezentowanego obrazu. Te emocje, to często wybuch płaczu, który niejednokrotnie towarzyszył widzom.

Trzy kolory osiągnęły światowy rekord cenowy

Był rok 2012, wówczas obraz olejny Marka Rothko “Pomarańczowe, czerwone, żółte” pobił rekord aukcyjny. Inwestor za to dzieło zapłacił 86,9 mln dolarów i był to najdrożej sprzedany obraz na świecie. Wśród rekordzistów znalazła się również inna praca artysty „No. 10” , sprzedana za 81 mln dolarów oraz „Biały środek” sprzedany przez Christie’s za 72,8 mln dolarów.

Pierwsze prace Rothko trafiły pod młotek już w roku 1945. Udało się wówczas sprzedać zaledwie kilka, to jeszcze nie był ich czas. I nikt zapewne nie przewidział fenomenu twórczego malarza. Czy nadal są w posiadaniu pierwszego nabywcy, a czy on świadom jest wartości jaką dziś osiągają prace tego przedwcześnie zmarłego artysty?

Upiory życia Rothke’go

Wspominając sylwetkę i omawiając malarstwo artysty należy koniecznie pochylić się nad dramatycznym życiem i demonami z jakimi się zmagał. Okaleczał się i miał próby samobójcze gdy był już docenianą i uznaną gwiazdą światowego malarstwa współczesnego. Nigdy nie pogodził się z niszczycielskimi i nieodwracalnymi skutkami pęknięcia tętniaka aorty. Trudność w komunikacji ze światem spowodowała, że zmagał się z depresją , pogrążony w alkoholizmie tworzył swoje najbardziej mroczne i przygnębiające płótna, przesiąknięte czernią, szarościami i głęboką purpurą. 14 z nich znajduje się w Kaplicy w Houston w Teksasie, która nazwana została jego nazwiskiem. Zadziwiający jest fakt, że zwiedzający, mimo dramatycznej historii dzieł czują tam wszechobecny spokój. Niestety Rothko nie doczekał ukończenia kaplicy, przegrał nierówną walkę z upiorami, wypalony, popełnił samobójstwo w 1970 roku.

Walka o spuściznę

7 lat po śmierci ojca, Kate wygrała walkę o odzyskanie i uratowanie jego dzieł. Poza odzyskanymi 700 dziełami artysty, 97 nigdy nie zostało zwróconych. Te prace do dnia dzisiejszego są nadal w rękach prywatnych. I o tej walce właśnie opowiadać będzie film, w którym samego Marka Rothko zagra popularny nowozelandzki aktor Russell Crowe. Niezapomniana rola Maximusa w „Gladiatorze” uczyniła z niego jednego z najbardziej docenianych aktorów światowego kina.

Czy i ta produkcja będzie sukcesem? Poczekajmy. Z pewnością będzie świadectwem i historią ludzi, dla których sztuka znaczy więcej niż rekordy cenowe, w życiu których nie ma miejsca na zdradę, którzy zawsze stojąc po jasnej stronie nie poddadzą się złu.

Sam Taylor-Johnson, reżyserka tego biograficznego filmu mówi o tej produkcji – „ To nie tylko opowieść o wielkim artyście, ale przede wszystkim ponadczasowa historia walki dobra ze złem. To opowieść o Kate Rothko i jej podróży mającej na celu ochronę dzieł sztuki przed skorumpowanymi mężczyznami, którzy oszukali jej ojca i ukradli jego sztukę. To jej rozrachunek z ludźmi na wysokich stanowiskach, którzy próbują wszystkiego, by zniszczyć spuściznę jej ojca”.

Mark Rothko inspiracją dla młodych artystów

Bardzo charakterystyczne malarstwo tego amerykańskiego nurtu widoczne jest również wśród współczesnych obrazów.

Gra świateł oraz bogactwo faktur i kolorów fascynuje Dorotę Gawron, artystkę młodego pokolenia.

Za pomocą zestawień barw poszukuje ona skrajności w prostocie i harmonii, starając się znaleźć równowagę i piękno w kontrastowych siłach chaosu.

Warto wspomnieć również o Kamili Ossowskiej, absolwentce łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Mimo, że w swej twórczość głównie oscyluje wokół sztuki figuratywnej, wyszczególniając postać kobiecą, to możemy znaleźć projekt dotyczący malarstwa abstrakcyjnego. Przemawiając formą, kształtem, fakturą, artystka poszukuje piękna, które zachwyca samym sobą, bez odniesień do przedmiotowości.

Sztuka cyfrowa Beeple’a – kolejny aukcyjny rekord

Świat wielkiej sztuki i znanych domów aukcyjnych przyzwyczaił nas do rekordowych kwot, jakie uzyskują znane dzieła wybitnych twórców podczas licytacji. Przyzwyczaił nas też do tego, że są to zazwyczaj obrazy olejne czy akrylowe. Stąd też zaskoczeniem była informacja, że kolejny aukcyjny rekord osiągnęło dzieło cyfrowe. Kto jest jego autorem?

70 milionów za cyfrowy kolaż Beeple’a

Mike Winkelmann, to artysta posługujący się pseudonimem Beeple. Amerykański twórca cyfrowy, grafik i animator, w swojej pracy wykorzystuje różne media, a powstałe dzieła są jego komentarzami do bieżących wydarzeń społecznych czy politycznych. W jego portfolio możemy odnotować współpracę z Nike, czy domem mody Louis Vuitton, który wykorzystał prace Beeple’a w kolekcji wiosna/lato 2019. Warto również wspomnieć o gwiazdach popkultury, które współpracowały z Artystą, a są wśród nich tak znane nazwiska, jak Justin Bieber, Katy Perry czy Eminem.

Wyjątkowa twórczość pozwoliła Beeple’owi wspiąć się na szczyt popularności w świecie sztuki cyfrowej, która przekłada się chociażby na liczbę ponad 2 milionów followersów na Instagramie.

Co sprawiło, że Beeple znalazł się na pierwszych stronach gazet i wiadomości na całym świecie?

Wynik aukcji internetowej, podczas której zapłacono prawie 70 milionów dolarów za jego monumentalny cyfrowy kolaż „Everydays: The First 5,000 Days”. Co ciekawe – dzieło powstawało przez pięć tysięcy dni, finalnie z pięciu tysięcy obrazów abstrakcyjnych, fantastycznych, groteskowych czy surrealistycznych. Wśród tematów wykorzystanych na obrazie, obserwujemy aktualne sytuacje społeczne, ludzkie obawy czy polityczne zawirowania. Praca jest pierwszą czysto cyfrową grafiką, jaką kiedykolwiek zlicytowano w najsłynniejszym domu aukcyjnym Christie’s.

Z pewnością dzięki wynikowi, jaki osiągnęło, stało się najpopularniejszym i najbardziej rozpoznawalnym dziełem sztuki cyfrowej na świecie. Dzięki temu zainteresowaniu zyskają również na popularności grafiki czy fotografie innych twórców.

Beeple jednym z najcenniejszych artystów naszych czasów!

Dom aukcyjny, który prowadził aukcję, potwierdził, że ta sprzedaż uplasowała Beeple’a „wśród trzech najcenniejszych żyjących artystów”. Wyżej wycenione zostały tylko prace Jeffa Koonsa czy Davida Hockneya. Sama aukcja już teraz trwale zapisała się w historii poprzez wystawienie w katalogu dzieła cyfrowego, którego autentyczność potwierdził unikalny NFT – non-fungible token (niewymienialny token).

Czym jest tajemniczy skrót NFT?

W wielkim skrócie to gwarancja autentyczności. Wirtualny certyfikat potwierdzający prawo własności cyfrowego przedmiotu.

Dodatkowo, za sztukę NTF można płacić kryptowalutą – w tym przypadku Ether. Jej kurs od początku 2021 roku wzrósł trzykrotnie w stosunku do dolara, co spowodowało, że w cyfrowym świecie stała się ona walutą atrakcyjną, a co najważniejsze – lokatą kapitału.

Tokeny NFT w ostatnim czasie zyskują bardzo na popularności właśnie dzięki artystom, sportowcom, celebrytom czy ludziom biznesu, którzy oferują światu swoje dzieła i produkty, opatrując je właśnie tokenami NFT. Jakie płyną z tego korzyści? Kupujący otrzymuje unikalny produkt o wartości kolekcjonerskiej, który z upływem czasu z pewnością zyska na wartości. To doskonała forma zarobku i inwestycja.

Wprowadzenie niewymienialnych tokenów (NFT) dało dodatkowo kolekcjonerom oraz artystom możliwość weryfikacji prawnego właściciela i sprawdzenia autentyczności cyfrowych dzieł sztuki.

Każdorazowo, gdy dzieło zmieni właściciela, twórca otrzyma procent od kolejnej transakcji. Taki właśnie procent przekazany zostanie również Beeple’owi, gdy jego „Everydays: The First 5,000 Days” trafi do kolejnych inwestorów.

Sztuka cyfrowa – nowość w domu aukcyjnym

„Christie’s nigdy wcześniej nie oferował grafiki medialnej o takiej skali lub znaczeniu” – mówi Noah Davis, specjalista w dziedzinie sztuki powojennej i współczesnej w Christie’s w Nowym Jorku.

Nigdy wcześniej też żaden znaczący dom aukcyjny nie zaoferował cyfrowej pracy z unikalnym NFT.

Warto wspomnieć, że aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem – stronę domu aukcyjnego i ostatnie chwile licytacji przyciągnęły 22 miliony ciekawych jej wyniku internautów. W samej aukcji wzięli udział oferenci z 11 krajów. Niestety nie podano do wiadomości publicznej, kto stał się szczęśliwym nabywcą tego wyjątkowego dzieła. Praca Beeple’a „Everydays: The First 5,000 Days” zostanie dostarczone bezpośrednio do kupującego wraz z zaszyfrowanym i niemożliwym do sfałszowania podpisem artysty.

Beeple zaskoczony wynikiem aukcji

Sam Mike Winkelmann zaskoczony nieprawdopodobnym wynikiem, jaki osiągnęło dzieło, którego cena wyjściowa wyznaczona została na – uwaga – 100 dolarów! Skomentował to bezprecedensowe wydarzenie słowami: „Myślę, że jesteśmy świadkami początku kolejnego rozdziału w historii sztuki – sztuki cyfrowej”.

Już kwota 14 milionów dolarów, którą zaoferowano godzinę przed zakończeniem aukcji była dla artysty „absurdalną”. Możemy się tylko domyślać, jak skomentował (zapewne w swoim stylu) wynik końcowy. W końcu przyniósł mu światową sławę.

Rekord aukcyjny nieznanego dzieła Jacka Malczewskiego

Pamiętacie scenę z filmu „Nigdy w życiu”, gdy Judyta przytłoczona brakiem środków na skończenie domu nagle ulega olśnieniu i wpada na genialny pomysł wykrzykując „Malczewski!” i dalej „Bo gdyby sprzedać tego Malczewskiego…”?

“Prządka” Jacka Malczewskiego osiągnęła rekordową cenę!

Nie wiemy o jakim dziele malarza mowa w filmie, ale Malczewski rzeczywiście został sprzedany za rekordowe ponad 6,7 mln zł, choć eksperci szacowali, że nabywca może zapłacić za niego nieco ponad 2,5 mln zł.

 

Taką sumę osiągnęła „Prządka”, monumentalnych rozmiarów obraz olejny na płótnie z roku 1922, który stał się najważniejszym dziełem Jacka Malczewskiego w ostatnim okresie Jego pracy twórczej.

 

Kim jest „Prządka” na obrazie Malczewskiego?

Na obrazie w tytułową postać wcieliła się malarka i pisarka Michalina Janoszanka. Była koleżanką córki Mistrza, którą znał od jej lat młodzieńczych. W opisie dzieła Moniki Bryl – historyka sztuki, czytamy, że „w ostatnim okresie życia stała się osobą bardzo mu bliską – powiernicą i przyjaciółką, a przede wszystkim ulubioną modelką”.

 

Prawdopodobnie pracownia, która stała się tłem dla postaci kobiety, była autentyczną pracownią malarza, która mieściła się w gmachu krakowskiej ASP przy pl. Matejki w Krakowie.

 

„Prządka” dopiero po 100 latach, po tym, jak została zakupiona bezpośrednio z pracowni malarza, stanowiąc część rodzinnej kolekcji, została zaprezentowana badaczom oraz światowym odbiorcom i miłośnikom obrazów olejnych Mistrza Malczewskiego.

 

Symbolizm Malczewskiego

Będący jednym z głównych przedstawicieli symbolizmu przełomu wieków, Malczewski był twórcą bardzo płodnym. Potrafił spędzać przy płótnach nawet 12 godzin dziennie, pracując z niewyobrażalną precyzją i starannością. Jego obrazy możemy odczytywać nieustannie, odkrywając każdorazowo nowe, ukryte wątki i symbole. Z każdym spojrzeniem, kiedy już myślimy, że praca została odczytana, pojawiają się nowe elementy. To jest właśnie mistrzostwo Malczewskiego. Wychowany na dziełach Goethego i Słowackiego, żył w czasach zaborów, okresie jakże trudnym, pełnym represji, zakazów i nakazów. Ta sytuacja narodowo-polityczna wymusiła tworzenie dzieł przesyconych symboliką. Symbolizm stał się idealnym kierunkiem do ukrycia w obrazach wątków patriotycznych i narodowościowych.

 

I tu koniecznie należy wspomnieć o dziele „Melancholia”. Ten obraz olejny został uznany za manifest symbolizmu. Dla polskiego odbiorcy czytanie i rozumienie tego dzieła jest oczywiste. Określając siebie męczennikiem i Chrystusem narodów, dostrzegamy w nim tragiczne losy braci podczas zniewolenia. Co widzimy? Gmatwaninę alegorycznych postaci wydobywających się płynnie z płótna malarza, wszyscy oni w zdumiewających pozach, gestach. Zatrzymani w ruchu. Słyszymy krzyki z ich ust. Szelest szat i chorągwi. Metaliczny szczęk szabli. Mężczyźni, kobiety i dzieci zajmujący całą przestrzeń malarskiej pracowni. Z boku ona, stojąca za oknem tytułowa „Melancholia” będąca odzwierciedleniem stanu umysłu i ducha polskiego narodu po utracie niepodległości. Nigdy się z nią nie pogodziliśmy. Ta strata była nie do zaakceptowania a tożsamość narodową pielęgnowaliśmy mimo intensywnych i drastycznych działań zaborcy wobec narodu.

 

Artysta będąc wykładowcą krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, zwykł mawiać do swoich studentów: „Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała”. Tak sam malował.

 

Charakterystyczny ludzki korowód ponownie widzimy w dziele Malczewskiego Błędne koło.

To kolejny monumentalny obraz olejny ukończony w 1897 roku. W wirującym kręgu, w którego centrum widzimy siedzącego, zadumanego chłopca, możemy dopatrywać się przenikających przeróżnych uczuć i doświadczeń – zła i dobra, szczęścia i niedoli, życia i śmierci, sądu ostatecznego. W każdej z sylwetek dopatrywano się symboli i odniesienia do historycznych i mistycznych postaci.

 

Warto wspomnieć, że właśnie to wybitne dzieło i taneczny korowód zainspirowały Stanisława Wyspiańskiego do stworzenia motywu chocholego tańca w dramacie „Wesele” w 1901.

 

Malczewski zostawił po sobie ogromną spuściznę – ponad 2 tysiące dzieł. Największą kolekcję posiada Muzeum Narodowe w Poznaniu, ponad 80 obrazów olejnych, wiele szkiców i studiów. Również Lwów dumny jest z kolekcji 68 obrazów i szkiców oraz 18 rysunków i akwareli, które obejmują wszystkie okresy twórczości malarza.

 

Wracając do aukcji, od której zaczęliśmy nasz wpis – oprócz unikatowej pracy Malczewskiego „Prządka”, w katalogu pojawiły się również dzieła najwybitniejszych polskich twórców, m.in.: Józefa Brandta, Władysława Czachórskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Leona Wyczółkowskiego, Alfreda, Stanisława Ignacego Witkiewicza i innych klasyków polskiego malarstwa. Praca żadnego z nich niestety nawet nie zbliżyła się wynikiem podczas licytacji do rekordowej kwoty „Prządki”.

Olbiński i Beksiński w warszawskim domu aukcyjnym. Jakie kwoty ich obrazy osiągnęły na licytacji?

Wyjątkowe dzieła wybitnych twórców pojawiły się na aukcji w warszawskim domu aukcyjnym „Sztuka Fantastyczna. Surrealizm i Realizm Magiczny”. Aukcja poświęcona została artystom tworzącym sztukę właśnie w tym nurcie. Wśród znanych nazwisk pojawił się Rafał Olbiński, Tomasz Sętowski, Zdzisław Beksiński, Jacek Yerka czy Maria Anto. Artyści znani i doceniani. Artyści, których dzieła przepełnione baśniową tematyką, grozą, koszmarem czy tajemniczymi siłami natury poszukiwane są przez kolekcjonerów i koneserów sztuki na całym świecie.

Sztuka Rafała Olbińskiego

Wśród dzieł, które pojawiły się na wystawie i aukcji, koniecznie należy wspomnieć o obrazach Rafała Olbińskiego, artysty należącego do najbardziej rozpoznawalnych i uznanych polskich twórców.

Charakterystyczny surrealizm przepełniony bajkową kolorystyką i scenerią, zdaje się przeczyć prawom fizyki i biologii. Postaci, zwierzęta i elementy architektury Olbiński często zawiesza w przestrzeni, sprawiając, że lewitują.

„Lekcja historii sztuki doktora D”. Ten obraz olejny na płótnie stworzony przez Artystę na przełomie 2006/2007 został wylicytowany za cenę 110 000 zł.

Co przedstawia praca? Kobietę i mężczyznę, skupionych na latarni morskiej. Jednakże nie oni są najważniejszym elementem dzieła. Co więc nim jest? Spójrzcie w niebo. Obłoki, ukształtowane w pary kochanków uchwyconych w miłosnych i erotycznych pozach. To, co ponadto charakterystyczne jest dla twórczości Rafała Olbińskiego to liryczny charakter podkreślony jasną, czystą kolorystyką, którą możemy obserwować również w Jego innych dziełach.

Dwie kolejne prace Rafała Olbińskiego prezentowane na wystawie również znalazły nabywców.

„Yellow submarine” obraz akrylowy na płótnie z 2005 roku wylicytowany został za kwotę 55 000 zł.

Trzykrotnie lepszy wynik uzyskała praca „Après le déluge” obraz olejno-akrylowy na płótnie z roku 1985. Nabywca zapłacił 140 000 zł. Jak we wszystkich obrazach, tak i tu Rafał Olbiński stworzył baśniowy świat, którego punktem centralnym stał się malarz. Czym jest widoczna tęcza? Polskie tłumaczenie dzieła „Po potopie” wskazywałoby na biblijny wątek, biblijny znak – „Rzekł Bóg do Noego: To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi”. Jednakże Olbiński na twórcę tęczy wykreował artystę malarza, twórcę znaku pokoju tworzonego na oczach widzów.

Demony Beksińskiego

Przejście z baśniowości i barwności obrazów olejnych na płótnie i obrazów akrylowych Rafała Olbińskiego, do twórczości Zdzisława Beksińskiego jest dość drastyczne.

Choć Beksińskiego znamy przede wszystkim z charakterystycznego, tajemniczego malarstwa olejnego, pełnego grozy i dramatu, to warto wiedzieć, że artysta swoją drogę twórczą rozpoczynał od czarno-białej fotografii, wygrywając wiele międzynarodowych konkursów. Już wtedy prezentował ludzkie postaci w nienaturalnych, wijących się pozach, często zdeformowane i skrępowane. Takie jest też najbardziej znane malarstwo Beksińskiego.

Mimo iż odbiorcy często zadają pytanie o sens i znaczenie konkretnych dzieł malarza, to ich rozszyfrowanie staje się niemożliwe.

Czy to, co widzimy u Beksińskiego to obrazy z Jego wizji, podświadomości, a może ich tworzenie było sposobem na zachowanie równowagi psychicznej autora? Czy demony istnieją tylko na płótnie? Może mamy tu do czynienia z kopią psychologii egzorcyzmów, uczestnicząc w nich nieustannie, jesteśmy narażeni na atak złych mocy.

„Bez tytułu” obraz olejny na płycie stworzony w roku 1966 wpisuje się w ten opis. To demoniczna wizja. Perwersja i twory piekielne. Kobieta bez głowy, stąpająca po martwej istocie, połączona z nią mistycznymi nićmi. Uwięziona. Skazana na niebyt, nieustające cierpienie.

Dzieło zostało wylicytowane za cenę 300 000 zł.

Secesja – główne założenia, cechy, przedstawiciele

Secesja to kierunek tak charakterystyczny, że bez problemu rozpoznawalny nawet dla tych osób, które niekoniecznie znają się na historii sztuki. Czy wiesz, jak go rozpoznać i jakie są jego założenia? Chcesz poznać najważniejszych przedstawicieli tego kierunku? Zajrzyj do naszego wpisu.

Secesja – krótka historia kierunku, który sprzeciwił się akademii

Secesja to kierunek w sztuce, który rozwijał się na przełomie XIX i XX wieku. Szczyt jego popularności przypada na rok 1900, kiedy miała miejsce słynna Wystawa Światowa w Paryżu, lansująca główne założenia secesji. Nazwa kierunku pochodzi od łacińskiego słowa secessio, oznaczającego „odejście”. Dla przedstawicieli secesji miało to być symboliczne odejście od skostniałego akademizmu, jego cech formalnych i nudy, jaka męczyła na artystycznych uczelniach żądnych ekscytacji studentów. Secesja zaliczana do modernizmu, na świecie była nazywana bardzo różnie. We Francji nazywano ją art nouveau, w Niemczech – Jugendstil, w Austrii Sezession, we Włoszech stile floreale lub stile liberty, w Anglii Arts and Crafts movement, a w Hiszpanii modernismo. Niezależnie jednak od nazewnictwa, pod każdą szerokością geograficzną nurt ten bazował na tym samym podejściu: łączeniu różnych dziedzin sztuki, takich jak malarstwo, grafika projektowa, projektowanie odzieży, architektura czy rzeźba.

Cechy charakterystyczne secesji i główni przedstawiciele

Styl secesyjny można rozpoznać bez trudu – jest bardzo charakterystyczny, zdobny, opierający się na powtarzalnych motywach. Typowe dla secesji jest wykorzystanie falistych linii, niezwykle eleganckich, ale też wprost nawiązujących do świata przyrody. Organiczne kształty, motywy roślinne, ornamenty zainspirowane sztuką japońską czy w końcu asymetria i swoboda w komponowaniu przedstawień sprawiają, że secesja kojarzy się z tym, co wytworne i eleganckie. Secesyjne dzieła wykorzystują najczęściej szlachetną kolorystykę: subtelne pastele, czerń i złoto, zwłaszcza spatynowane. Do najważniejszych przedstawicieli secesji należeli architekci, zwłaszcza August Endell i Otto Wagner, malarze (Alfons Mucha, Józef Mehoffer, Stanisław Wyspiański, Fernand Khnopff czy Gustav Klimt), a także rzeźbiarze (jak Polak Wacław Szymanowski, autor słynnego warszawskiego pomnika przedstawiającego Fryderyka Chopina).

Secesja dziś – czy nadal zachwyca?

Z czasem dzieła tworzone w oparciu o założenia secesji straciły dawną świeżość, wyparte przez kolejne kierunki. W latach 20. i 30. XX wieku secesyjna twórczość była nawet synonimem kiczu, czego powodem była między innymi nadprodukcja miernej jakości dzieł, bazujących na przepychu i przesadnej ornamentyce. Dziś, po wielu dekadach, secesja znów zaczyna inspirować twórców i zachwycać odbiorców. Coraz popularniejsze są organiczne, lekkie i eleganckie formy w architekturze i designie, jak i typowe dla art nouveau linie faliste w malarstwie. Po estetykę bliską secesji sięga dziś w swoich pracach wielu młodych twórców, takich jak chociażby Katia Meller czy Agata Padol – malarki, których obrazy na płótnie możesz nabyć w naszej internetowej galerii sztuki. Takie obrazy na ścianę idealnie sprawdzą się nie tylko w sypialni utrzymanej w stylistyce retro, ale też chociażby w nowoczesnym salonie.

Secesja zdecydowanie należy do tych kierunków, które odcisnęły największe piętno na historii sztuki. Niezależnie od tego, jaka lekkość czy wdzięk się z nią kojarzą, była nurtem zdecydowanie rewolucyjnym. Dziś jest przede wszystkim kwintesencją elegancji, zarówno w architekturze czy wzornictwie, jak i w malarstwie współczesnym, chętnie czerpiącym z twórczych dokonań przełomu XIX i XX wieku.

Gustav Klimt wraca do ojczyzny. Francja zwraca dzieło autorstwa genialnego Austriaka

Sprzedany za bezcen nazistom, a teraz odzyskany przez prawowitych właścicieli, obraz na płótnie “Róże pod drzewami” autorstwa Gustava Klimta, przeżył niejedno, ale nadal zachwyca. Nie będziemy go już jednak podziwiać we francuskim muzeum Orsay. Dlaczego? Poznaj fascynującą historię dzieła genialnego Austriaka.

Obraz “Róże pod drzewami” Klimta wyłudzony przez nazistów

Niebawem we Francji nie będzie można obejrzeć na żywo żadnego dzieła Gustava Klimta. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy zostanie ono wypożyczone albo zaprezentowane przez prywatnego kolekcjonera. Jedyny obraz Austriaka, znajdujący się aktualnie w posiadaniu paryskiego Musée d’Orsay, zostanie poddany restytucji, czyli zwrotowi skonfiskowanego mienia. O co dokładnie chodzi? Już tłumaczymy.

Obraz olejny Gustava Klimta „Róże pod drzewami”, namalowany w 1905 roku, w dniu wybuchu II wojny światowej należał do Nory Stiasny, pochodzącej z rodziny austriackich Żydów. Płótno odziedziczyła ona po Viktorze Zuckerkandlu, swoim wujku, przemysłowcu i marszandzie sztuki. Nora w 1938 roku została zmuszona przez nazistów do sprzedania arcydzieła za bezcen, a następnie deportowana do niemieckiego obozu koncentracyjnego na terenie Polski, gdzie zmarła w 1942 roku. Po wojnie, dokładnie w 1980 roku, obraz został zakupiony przez francuską instytucję i absolutnie nic nie wskazywało na jego tragiczną historię. Po latach odkryto jednak prawdę, a od 2019 roku spadkobiercy Nory Stiasny ubiegają się o restytucję dzieła. W marcu bieżącego roku minister kultury Francji Roselyne Bachelot potwierdziła, że obraz na płótnie zostanie zwrócony prawowitym właścicielom. Jak powiedziała na konferencji prasowej, francuski rząd „w najbliższym czasie przedstawi ustawę”, która miałaby zezwolić na tę operację. Podkreśliła też, że decyzja rządu jest “konieczna i kluczowa”, bo 83 lata po tym, jak Nora Stiasny musiała się pozbyć cennego obrazu, “dokonuje się akt sprawiedliwości”.

Drzewa, róże i miliony

Obraz olejny “Róże pod drzewami” to wyjątkowa praca Gustava Klimta, austriackiego malarza i grafika, słynnego symbolisty i jednego z najwybitniejszych przedstawicieli secesji, który działał na przełomie XIX i XX wieku. Płótno przedstawia nie postaci kobiece, z których słynie Austriak, ale wyjątkowej urody, dość awangardowy w swoim charakterze pejzaż, nawiązujący do nurtu impresjonizmu. Zbudowany został przez Klimta za pomocą plam barwnych o wyjątkowej intensywności, które oddziałują na siebie, wzajemnie się podbijając. Korona liściastego drzewa niemal zlewa się z krzakami róż, tworząc efektowny i hipnotyzujący miraż. Co ciekawe, Gustav Klimt nie wykonał żadnego wstępnego szkicu do tego obrazu – miał to w zwyczaju czynić tylko w przypadku portretów czy aktów. Do malowania krajobrazów używał płócien w formie kwadratów. “Róże pod drzewami” to obraz olejny o stosunkowo niewielkich wymiarach (1,1 m x 1,1 m).

Zwrot bezprawnie przejętego obrazu olejnego “Róże pod drzewami” autorstwa Gustava Klimta to wydarzenie ważne nie tylko dla świata sztuki, ale też dla historii. Francja w geście sprawiedliwości rezygnuje z roszczeń wobec dzieła, które na ten moment wyceniane jest bardzo wysoko. Ile jest warte? Ciekawym wystarczy przywołać sumę, jaką zapłacono chociażby za pracę olejną “Bauerngarten”, sprzedaną w londyńskim Sotheby’s w 2017 roku. Kwota ta wynosiła imponujące 48 mln funtów (czyli około 256 mln zł).

“Game Changer” Banksy’ego sprzedany za rekordową kwotę! Poznaj szczegóły!

Mural “Game Changer” autorstwa Banksy’ego, stanowiący swoisty hołd złożony pracy personelu medycznego w czasach pandemii koronawirusa, został sprzedany za rekordową sumę. Jej część zostanie przeznaczona na ciekawy cel. Chcesz poznać szczegóły ten transakcji? Czytaj dalej!

“Game Changer” Banksy’ego zmienia świat – nie tylko sztuki!

Banksy doskonale wie, jak zrobić wokół siebie szum, nadal pozostając anonimowym. Wie też, jak swoją popularność wykorzystać… w słusznym celu. Ostatnio zyskał społeczną aprobatę swoim wyjątkowym dziełem – muralem, który w tajemniczych okolicznościach (jak to zwykle bywa w przypadku tego grafficiarza), pojawił się na ścianie szpitalnego korytarza w Southampton. Od maja 2020 roku, kiedy dzieło ujrzało światło dzienne, nie przestaje wzbudzać emocji. “Game Changer”, jak nazwano obraz wykonany techniką szablonu, przedstawia chłopca bawiącego się lalką-pielęgniarką, alternatywą dla komiksowych superbohaterów, którymi malec stracił zainteresowanie. Dzieło miało poprawiać nastrój personelu medycznego i stanowić hołd złożony ich ciężkiej pracy podczas pandemii koronawirusa, która dotyka już każde miejsce na świecie. Pisał o tym zresztą sam artysta, który dołączył do pracy liścik o treści: „Dziękuję za wszystko, co robicie. Mam nadzieję, że to rozjaśni miejsce chociaż trochę, mimo że jest tylko w czerni i bieli”.

Rekord dla służby zdrowia za “Game Changer” Banksy’ego!

Teraz o pracy Banksy’ego jest znowu głośno – została sprzedana przez dom aukcyjny Christie’s za rekordową sumę 16,75 mln funtów, czyli około 14,4 mln euro (to blisko 90 mln złotych!). To pięć razy więcej niż spodziewano się uzyskać ze sprzedaży „Game Changer” przed rozpoczęciem aukcji. Co najważniejsze, suma ta (pomniejszona o prowizję domu aukcyjnego) zasili nie prywatną kieszeń Banksy’ego, a brytyjską służbę zdrowia, która każdego dnia boryka się z kolejnymi problemami związanymi z pandemią.

Wróć do źródła i dowiedz się więcej na temat tego dzieła w naszym wpisie: Banksy w hołdzie pracownikom brytyjskiej służby zdrowia.

Banksy na językach

Sprzedaż “Game Changer” to niejedyny związany z Banksym temat, jaki podnosi się ostatnio w świecie sztuki. Nie tak dawno, bo w lutym 2021, brytyjski grafficiarz przyznał, że to on jest autorem muralu na ścianie nieczynnego więzienia w Reading. Przedmiotem gorących dyskusji jest przekaz dzieła: przedstawia ono więźnia, uciekającego z celi na sznurze, który wydaje się być wykonany z kartek papieru wychodzących z maszyny do pisania, znajdującej się na samym jego końcu. Kim jest postać w więziennym pasiaku? Wiele wskazuje na to, że to nie kto inny, jak Oscar Wilde, słynny brytyjski pisarz i dramaturg, który w 1895 roku został oskarżony i aresztowany za homoseksualizm. Wilde przebywał w więzieniu do 1897 roku, a w tym czasie stworzył wiele słynnych dzieł, takich jak „Ballada o więzieniu w Reading”, w którym opisywał między innymi brutalność wymiaru sprawiedliwości.

Chociaż zarówno “Game Changer”, jak i mural na ścianie więzienia w Reading powstawały bez niczyjej wiedzy (a tym bardziej zgody), pozostają ważnymi dziełami, które stymulują nie tylko wyobraźnię miłośników sztuki, ale też społeczne dyskusje na tematy związane chociażby ze służbą zdrowia czy wymiarem sprawiedliwości. Nie możemy się doczekać kolejnych realizacji około 40-letniego anonimowego Brytyjczyka, który zdecydowanie znajduje się w najlepszym okresie swojej twórczości.

Angelina Jolie sprzedała obraz Winstona Churchilla za rekordową kwotę!

Angelina Jolie właśnie sprzedała za rekordową sumę obraz na płótnie namalowany przez… Winstona Churchilla. Nie wiedziałeś, że słynny premier Wielkiej Brytanii był malarzem, a amerykańska aktorka jest nie tylko ikoną stylu i działaczką społeczną, ale też marszandką sztuki? Koniecznie poznaj szczegóły tej transakcji!

Marszandka sztuki z Hollywood

W poniedziałek 1 marca bieżącego roku odbyła się naprawdę zdumiewająca aukcja, która mogła zaskoczyć niejednego miłośnika malarstwa, hollywoodzkich produkcji i plotek z życia gwiazd. Otóż w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s sprzedano obraz olejny autorstwa zmarłego w 1965 roku premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla za rekordową kwotę 2,5 mln funtów brytyjskich (czyli około 13,5 miliona złotych). Płótno „Tower of Koutoubia Mosque” („Wieża meczetu Księgarzy”), przedstawiające XII-wieczną budowlę o zachodzie słońca z górami Atlas w tle zostało namalowane przez polityka podczas II wojny światowej, w styczniu 1943 roku. Właścicielem obrazu była amerykańska aktorka Angelina Jolie, która podobno dostała obraz od swojego byłego męża Brada Pitta w 2011 roku. Kwota, którą rodzinna fundacja gwiazdy otrzymała za dzieło Churchilla, aż trzykrotnie przewyższyła prognozy. Oprócz „Tower of Koutoubia Mosque” tego samego dnia w Sotheby’s nowych nabywców znalazły również dwa inne obrazy olejne autorstwa Winstona Churchilla – „Scene at Marrakech” (sprzedany za 1,9 mln funtów brytyjskich) oraz „St Paul’s Churchyard” (który został zakupiony za ponad milion funtów brytyjskich).

Winston Churchill – talent i zuchwałość

Winston Churchill był nie tylko charyzmatycznym mówcą, znakomitym politykiem, historykiem, laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury i miłośnikiem dobrej jakości cygar, ale też uzdolnionym malarzem. Zaczął malować w wieku 40 lat, ale do końca życia wykazywał się imponującą wydajnością, pozostawiając po sobie 500 prac, które (jak już mieliśmy okazję się przekonać), cieszą się ogromną popularnością marszandów. Polityk po raz pierwszy sięgnął po pędzel i farby, chcąc poradzić sobie z depresją po nieudanych manewrach wojskowych podczas I wojny światowej, którą sam nazywał swoim „czarnym psem”. W dorobku malarza-polityka znajdują się przede wszystkim pejzaże, które malował podczas swoich licznych zawodowych podróży po świecie. Kochał technikę olejną i stosowanie intensywnych plam barwnych, często nakładanych na płótno dość grubą warstwą. Jak podaje Tom Hickman, autor książki „Ochroniarz Churchilla”, brytyjski premier pozostawał zawsze wierny prostej zasadzie: „W malarstwie, podobnie jak w życiu, chodzi tylko o zuchwałość”.

Obrazy olejne Winstona Churchilla osiągają dziś na aukcjach zawrotne sumy, ale sam polityk za życia nie sprzedał ani jednego obrazu, bo zwyczajnie… nie miał takiej potrzeby. Malarstwa nie traktował poważnie (w przeciwieństwie do literatury), nigdy też nie uczestniczył w profesjonalnych zajęciach z kompozycji czy anatomii. Swoje prace chętnie ofiarowywał przyjaciołom w prezencie. Sprzedany na marcowej aukcji Sotheby’s obraz na płótnie „Wieża meczetu Księgarzy” pierwotnie była podarunkiem dla amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta.

Jaki napis odnaleziono na obrazie Edvarda Muncha „Krzyk”?

„Krzyk” Edvarda Muncha to jeden z najbardziej niezwykłych obrazów na płótnie w historii sztuki. Dziś okazuje się, że dzieło to skrywa jeszcze więcej tajemnic, niż sądzili dotąd miłośnicy malarstwa i specjaliści od popkultury. Na obrazie odkryto bowiem… napis umieszczony przez samego Muncha. Co artysta napisał na płótnie? Poznaj szczegóły.

O czym krzyczy obraz „Krzyk”?

Namalowany w 1893 roku obraz na płótnie „Krzyk” autorstwa Edvarda Muncha to jedno z najbardziej niezwykłych dzieł sztuki, jakie powstały w historii. To ekspresjonistyczne dzieło do dziś motywuje do tworzenia kolejnych interpretacji, inspiruje twórców (nie tylko przedstawicieli malarstwa współczesnego, ale też… reżyserów filmowych) i bezustannie intryguje, niepokoi, zachwyca. Przedstawia tajemniczą ludzką postać z dłońmi podniesionymi do twarzy, zastygłą w krzyku, którego dźwięk można sobie jedynie wyobrazić. W tle widoczny jest fiord w pobliżu Oslo oraz dwie sylwetki, które oddalają się w promieniach zachodzącego słońca. Opierając się na analizie pozostawionych przez norweskiego malarza tekstach, wielu specjalistów od historii sztuki twierdzi, że obraz olejny tytułowany również jako „Płacz” ilustruje reakcję człowieka zachwyconego „nieskończonym krzykiem przepływającym przez naturę”. Jednak okazuje się, że zagadek związanych z płótnem jest znacznie więcej! Już kilka lat temu miłośników ekspresjonizmu zaalarmowała wiadomość, że na obrazie odkryto maleńki napis, głoszący: „mogło być namalowane tylko przez szaleńca”. Czy to dzieło wandali, czy samego Muncha? Nad tymi wątpliwościami postanowili pochylić się eksperci.

Płótno Muncha pod lupą

Napis znajdujący się na obrazie olejnym „Krzyk” Edvarda Muncha kuratorzy norweskiego Muzeum Narodowego postanowili wziąć pod lupę. A dokładnie pod profesjonalne, nowoczesne urządzenie wykorzystujące technologię podczerwieni, wykorzystywaną niedawno chociażby do prześwietlenia obrazu „Mona Lisa” Leonarda da Vinci. Dzięki możliwości dokładniejszego przyjrzenia się tekstowi i porównaniu go z odręcznymi notatkami Muncha można było z całą pewnością stwierdzić, że adnotacja „mogło być namalowane tylko przez szaleńca” została na obraz naniesiona przez samego autora. Mai Britt Guleng, kuratorka w norweskim Muzeum Narodowym, mówi: „Napis można odczytać jako ironiczny komentarz, ale też jako wyraz wrażliwości artysty. Pisanie na gotowym obrazie pokazuje, że tworzenie dla Muncha było ciągłym procesem”. Istnieje hipoteza, według której Munch mógł dodać na obrazie „Krzyk” taką symboliczną notatkę po wysłuchaniu opinii na temat swojego zdrowia psychicznego, wygłoszoną przez lekarza psychiatrę. Co ciekawe, to niejedyne odkrycie, jakiego dokonano w ostatnim czasie w związku ze słynnym „Krzykiem”. Jakiś czas temu naukowcy zauważyli, że stan obrazu na płótnie diametralnie pogarsza się z powodu… oddechu ludzi odwiedzających ekspozycję norweskiego Muzeum Narodowego. Po wnikliwych badaniach okazało się, że powodem jest użycie przez Muncha zanieczyszczonej tuby żółtego kadmu, który źle reaguje na wytwarzane wraz z wydechem chlorki.

Szaleniec czy geniusz?

Czy Edvard Munch rzeczywiście był szaleńcem? Z całą pewnością można powiedzieć, że był artystycznym geniuszem i nowatorem, który pozostawił po sobie wiele przełomowych dzieł, opierających się na nietypowym jak na koniec XIX wieku użyciu grafiki barwnej. Norweg, autor takich obrazów jak wspomniany „Krzyk”, „Niepokój” czy „Madonna” znacząco wpłynął na malarstwo – nie tylko na twórców Młodej Polski (takich jak chociażby Wojciech Weiss), ale też na autorów współczesnych (przykładowo na Andrzeja Szota czy Aleksandra Kubisa). Pozostaje jednak faktem, że Edvard Munch przez całe swoje życie zmagał się z licznymi dolegliwościami natury psychicznej, z których leczył się między innymi w klinice dla nerwowo chorych w Kopenhadze.